Co roku dla użytkowników mojego ulubionego forum Góry Szlaki, na którym do niedawna byłam moderatorem, organizuję imprezę o nazwie Wędrówka Oldskulowa po Beskidzie Niskim
Tym razem była to piąta, jubileuszowa
wędrówka, która odbyła się po raz pierwszy w czerwcu, a nie w maju, w dniach 10-12, a
miejscem noclegowym było gospodarstwo agroturystyczne Meli i Adama
Peregrym w Smerekowcu.
Polecamy bardzo tę miejscówkę - przemili i bardzo pomocni gospodarze, swojskie mleko, jajka, twaróg i wiele innych atrakcji.
Nam brakowało jedynie miejsca na posiadówkę wieczorną w piątek, gdy padał deszcz i
"wygonił" nas z podwórka. Musieliśmy się zmieścić w maleńkiej kuchni
wypełniając sobą całą przestrzeń tego niewielkiego pomieszczenia :)
Nasze oldskulowe spotkanie to "bal przebierańców", na którym nowym technologiom mówimy stanowcze NIE!
Są więc flanele, dżinsy, drelichy, bawełny. Są menażki, Smieny i Zorki 5
Są zewnętrzne stelaże w plecakach jako nowoczesne hity, bo większość ma
jeszcze plecaki bez stelaży, ze skórzanymi paskami i metalowymi
klamerkami
Wszyscy zapisani uczestnicy przyjechali na miejsce w piątek, a byli to:
Dżola Ry, Darek Z, Królik, Jadzia, Nic-ram, tknp, Limonka, adamek, Joanka, iwona, GosiaB, Christobar, ms998 , Paula, Julka, Adam, zagatka, Rafał, Helenka, Roberto , a w sobotę raniutko niespodziankę zrobił nam Panda.
Po wystylizowaniu się we wszystkie przygotowane stroje i gadżety
rozpoczęliśmy od zbiorowej fotki i z
lekkim poślizgiem wyruszyliśmy o 9.15. na zielony szlak niemal spod
domu.
fot. Oli
fot. Oli
Darek Z, jak co roku, nie
poprzestał na standardowej flaneli, drelichowym plecaku czy menażce, ale
jak zawsze miał coś ekstra - tym razem rower Ukraina!!!
Darek, jesteś niekwestionowaną gwiazdą Oldskula!!!
Nikt nie wkłada tyle serca, czasu, środków i wysiłku w dopracowanie swojego oldskulowego wizerunku, co Ty! Brawo! I dziękuję!
fot. Oli
fot. Oli
Zielonym szlakiem doszliśmy do schroniska na Magurze Małastowskiej, gdzie spotkaliśmy się z Królikiem, Jadzią, Michałem, Paulą i Julką, którzy z różnych powodów dotarli tam krótszą drogą z Przełęczy Małastowskiej.
Tu posiedzieliśmy dłuższą chwilę, pojedliśmy, popiliśmy, znów
uwieczniliśmy się na zbiorowej fotografii i już mieliśmy
wyruszyć w pełnym składzie zdobyć szczyt Magury, gdy znów zaczęło padać i
zagatka z Rafałem i Helenką
zdecydowali się przeczekać deszcz w schronisku, a potem wrócili do
Smerekowca tą samą drogą, którą przyszliśmy.
fot. Oli
Pozostała część grupy powędrowała do cmentarza na Magurze Małastowskiej, a potem na jej szczyt.
fot. Oli
Po uwiecznieniu na kolejnej zbiorówce faktu szczytowania całej grupy znów podzieliliśmy się na podgrupy.
W dalszą trasę wyruszyli: Dżola Ry, Nic-ram, tknp, Limonka, adamek, Joanka, iwona, Christobar, Adam, Roberto oraz "zroweryzowany" Darek Z,
który, gdy tylko wreszcie zaczęło być z górki, dosiadł swego
zabytkowego rumaka i tyle go widzieliśmy! Nie poczekał na nas ani na
żadnej przełęczy, ani na rozstaju dróg. Okazało się, że dobrze mu się z górki jechało więc pojechał za daleko, aż do Owczar, po drodze zepsuł mu się rower, ale ludzie we wsi użyczyli narzędzi i po naprawie sprzętu Darek wrócił okrężną drogą przez Uście Gorlickie do Smerekowca :)
A my po przejściu prawie całego zalesionego pasma Magury Małastowskiej
zamierzaliśmy odbić w lewo, w stronę wsi Leszczyny niebieskim szlakiem
rowerowym. Ale nie było zupełnie żadnych oznaczeń tego szlaku więc gdy
zobaczyliśmy drogę odbijającą w lewo poszliśmy nią na czuja.
W pewnym momencie droga zmieniła się w słabo zarysowaną ścieżkę, aż
całkowicie zatraciła się wśród lasu. Azymut jednak mieliśmy dobry i po
kilkuset metrach uroczego chaszczingu (zwróćcie uwagę - przez leszczynę!) wyszliśmy na piękną polanę nad
Leszczynami.
Zabytkowa chyża i cerkiew w Leszczynach
Od tej chwili zaczęła się droga powrotna i były to najpiękniejsze
odcinki szlaku. Początkowo doliną rzeczki Przysłupianka, którą
wielokrotnie musieliśmy przekraczać brodami, co uwielbiam...
Doszliśmy do Nowicy, gdzie udało się wejść do cerkwi.
A potem wyszliśmy nad wieś i żółtym szlakiem, przepięknymi rozległymi
łąkami doszliśmy do szlaku zielonego, którym rano szliśmy i który
doprowadził nas do punktu wyjścia. Odcinek ten zdecydowanie polecam, jest
wybitnie malowniczy, chociaż moje zdjęcia przy tej pogodzie zupełnie
tego nie oddają.
To była jak zwykle cudowna wędrówka... Szkoda tylko, że wciąż nękał nas deszcz.
Ale i tak udało się przejść 30 km!
A wieczór spędziliśmy "jak Bóg przykazał" piekąc kiełbaski na ognisku i snując nocne Polaków rozmowy.
W niedzielę, jak zazwyczaj, podzieliliśmy się na podgrupy.
Ponieważ Rafał chciał się powspinać w Ciężkowicach, a wracaliśmy jednym autem, ja z zagatką i Helenką spędziłyśmy tę niedzielę wędrując po tamtejszym rezerwacie. Oto kilka obrazków.
Skała "Piekiełko", której kolor i kropkowany deseń był tak niezwykły, iż początkowo
byłam przekonana, że został naniesiony ludzką ręką! A to naprawdę
natura stworzyła!
Reszta moich zdjęć:
Sobota: https://picasaweb.google.com/115132628360511080277/6296143523280844993
Niedziela: https://picasaweb.google.com/115132628360511080277/6296504839576046625#
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz