środa, 4 maja 2016

Zadni Granat, czyli próba sił. 21.08.2009

Wycieczka z 21.08.2009 roku, podczas której zdobyłam swój pierwszy dwutysięcznik







No, nareszcie udało się zebrać do kupy wszystkie niezbędne parametry :D : czas, wenę, zdjęcia, wolny komputer itp. I powstała relacja z bardzo ważnej dla mnie wyprawy. Wyprawy na tatrzański Zadni Granat (2240 m n.p.m.).

Zaczęło się od spotkania w Murowańcu z Tatromaniakiem, anną gomolką, tess, ihasem , zagatką , Rafałem, Patrycją, Milenką, Sarą i Tiffany.

W drodze do Murowańca


Po zaklepaniu noclegu w Murowańcu okazało się, że każdy w naszej grupce na ten dzień ma inne preferencje i możliwości. Podzieliliśmy się więc na podgrupy i wyruszyliśmy na swoje trasy.

Moja podgrupa okazała się być jednoosobowa :D, czyli czekało mnie samotne wejście na Zadni Granat.
Postanowiłam sprawdzić szlak, który wyszukałam w Internecie jeszcze w zimie. Spełniał wszystkie moje warunki: prowadził na dwutysięcznik, z którego są piękne widoki i nie ma po drodze przepastnych miejsc :), bo bardzo się ich boję :(.

Zaczęłam niebieskim szlakiem z Murowańca przez Czarny Staw Gąsienicowy...







... do Zmarzłego Stawu.





Potem chwilkę żółtym do Koziej Dolinki...





...po czym zielonym na Zadni Granat.















Widok na Dolinę 5 Stawów Polskich




...i na Dolinę Gąsienicową.





Chleb z pasztetem na szczycie smakuje jak mało co w dolinie! :)



Z powrotem, niestety, tą samą drogą, żadnej innej bym nie sprostała :( Ale uczciwie mogę już powiedzieć – byłam na Orlej Perci!! Ha ha ha













Potwierdziło się – trasa nadaje się doskonale na oswajanie się z rozległymi przestrzeniami, kamienistymi zboczami, niewielką powierzchnią szczytu itp. To doświadczenie dodało mi odwagi do następnych eskapad m. in. na Szpiglasowy Wierch i Rysy (relacje nieco później).
Dzięki temu, że szłam sama mogłam sama decydować o tempie marszu, ilości i długości popasów, odpoczynków, sesji zdjęciowych i czasie na podziwianie widoków. A widoki były przednie, szczególnie urzekał mnie widok Czarnego Stawu we wciąż zmieniającym się świetle, pogoda dopisała, choć powietrze było mało przejrzyste.

Bardzo, bardzo miło wspominam tę wyprawę!
Zdjęcia tu https://picasaweb.google.com/jolaryd/ZadniGranat21082009#

A wieczorem...



... spotkanie całej ekipy, opowiadanie wrażeń, pyszne zimne piwo i spanie w schronisku pierwszy raz w życiu (nie liczę prehistorii, czyli szkolnych i studenckich czasów)!
To lubię!!! :D :D :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz