środa, 6 maja 2015
Gór ci u nas dostatek! Beskidy i inne góry.
Były Bieszczady, Sudety, Tatry... Przewinęły się delikatnie Pieniny...
W następnym odcinku, ostatnim górskim, będzie Beskid Niski.
A dziś wszystkie pozostałe pasma, które razem odwiedziliśmy - nie ma tego wiele...
Kilka razy byliśmy w Górach Świętokrzyskich.
Pierwszy raz wtedy, gdy musieliśmy pojechać do opatowskiego oddziału ZUSu. Stwierdziliśmy, że skoro będziemy w połowie drogi, trzeba to wykorzystać!
I nie przeszkodziło nam to, że pogoda była paskudna!
Specjalistyczne obuwie wzięliśmy do bagażnika, dzięki czemu suchą nogą zdobyliśmy szczyt Łysej Góry ( 594,3 m n.p.m.)
1994 rok.
Potem pojechaliśmy tam dopiero w 2009, ale za to dwa razy.
Na wiosnę, w drugi dzień Wielkanocy...
... i jesienią, w listopadzie:
( https://picasaweb.google.com/jolaryd/Ysica15112009?noredirect=1# )
W marcu 2010 byliśmy razem na dwóch zimowych wycieczkach.
W "Zaproszeniach" forum GS pojawiła się propozycja wycieczki na Radziejową z Krościenka z noclegiem na Prehybie.
Postanowiłam się wybrać, Piotrek też chciał, ale pod warunkiem, że nie będzie musiał wstawać w nocy
Uprosiłam więc organizatorów, żeby wyjście przełożyć z 9.00 na 11.00. Była wiosenna aura, trasa przewidywała 4 godziny, dzień był już dość długi, słońce zachodziło ok 18.00.
Jednak korki w Nowym Sączu sprawiły, że przyjechaliśmy spóźnieni ponad pół godziny, jeszcze parkowanie, przepakowanie, ostatnie zakupy i w trasę wyszliśmy nieco po 12.00.
A w nocy spadł świeży śnieg!...
Szlaku nikt nie zdążył nam przetrzeć, brnęliśmy mozolnie w śniegu znacznie wolniej, niż przewidywały to szlakowskazy.
Po 3 godzinach marszu wieżę na Prehybie widzieliśmy w takiej odległości!
Doszliśmy już po ciemku strasznie zmęczeni, szczególnie Piotrek, który w pewnej chwili stwierdził, że chyba nie dojdzie. Całe szczęście wtedy dość blisko zobaczyliśmy czerwone światełko z wieży... Zebraliśmy siły
i dobrnęliśmy do schroniska, gdzie spotkaliśmy się z pozostałymi uczestnikami wycieczki.
Rano Piotrek z kilkoma osobami zszedł od razu na dół, a ja ze swoją grupką zdobyliśmy Radziejową i przez Rogacza dołączyliśmy do pozostałych.
(reszta zdjęć https://picasaweb.google.com/108819879920839410136/Przehyba67032010?noredirect=1 )
Pomimo tego, że bardzo mocno dała Piotrkowi w kość ta wycieczka po 2 tygodniach znów chciał wyruszyć w góry - tym razem celem była Babia Góra.
Startujemy z Krowiarek.
Na szczycie popasik
Pogoda cudna!
I schodzimy przez Przełęcz Brona
(zdjęcia https://picasaweb.google.com/108819879920839410136/BabiaGora20032010?noredirect=1 )
Dopiero w czerwcu dowiadujemy się, dlaczego Piotrek jest tak słaby, i że taki wysiłek jest dla niego niebezpieczny...
Dlatego króciutkie, bo zaledwie tygodniowe wakacje 2010, które udało się "wykroić" spędzamy na Orawie...
...a jedyne dwie niewielkie wycieczki prowadzą najprostszymi szlakami Małej Fatry i Gór Choczańskich.
Dolne Diery, Mała Fatra
Dolina Prosiecka, Góry Choczańskie:
Trochę nas zmoczyło
Z gór został mi do wspomnień jeszcze tylko Beskid Niski.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz