piątek, 20 listopada 2015

Droga Wiatrów, Droga Śnieżna i wodna droga ;-)

 


Późnym wieczorem po powrocie z Bergen i rankiem następnego dnia wykorzystujemy wszystkie luksusy związane z noclegiem na kempingu – bierzemy ciepłe prysznice, myjemy głowy, robimy przepierki, zrzucamy ścieki z przyczepowej toalety i ruszamy dalej.

Tym razem kierujemy się na darmowe miejsce noclegowe znalezione na stronie http://www.campercontact.com/en/alles?filter=|&map=1 , z której kilkukrotnie korzystamy.


Na naszej drodze jest jeden z najdłuższych tuneli na świecie – ponad 25 km podziemnej jazdy. Żeby tak długa monotonna jazda nie była zbyt nużąca zbudowano w nim 3 komnaty odpoczynkowe, w których można się na chwilę zatrzymać. Rozmieszczone są dokładnie co 1/4 długości tunelu i są kolorowo podświetlone.

Pierwsza (od naszej strony) jest w odcieniach lila-róż.


fot. Karina



W ostatniej dominuje seledyn



Miejsce okazuje się parkingiem obok niewielkiego muzeum. Pomimo, że nie ma tu zupełnie żadnej infrastruktury decydujemy się zostać na noc ze względu na rozpoczynającą się w tym miejscu Drogę Wiatrów, którą koniecznie chcemy się przejść... Ale to jutro.

Dziś ruszamy na Drogę Śnieżną. (Fv 243, potem Aurlandsvegen).

Zaczyna się bujną zielenią, śródleśnymi wodospadami, ale ośnieżone szczyty już widać z daleka.



My wciąż w górę.



Na rozległym płaskowyżu mijamy domki pasterskie.



I wreszcie dojeżdżamy do głównej atrakcji – wielkich ponad pięciometrowych zasp w środku lipca!





Iście lipcowe krajobrazy! :lol:





Ale jest nadzieja – widzimy obiecującą dziurę w chmurze!



Rzeczywiście – niżej jest znacznie mniej zimy







Tą drogą dojeżdżamy do punktu widokowego na Aurlanderfiord.







Norweżka, która nam robi zdjęcie i z którą wdajemy się w pogawędkę, chce do nas dołączyć, gdy się dowiaduje o tym, jak podróżujemy :D



Tak wyglądała na GPSie droga zjazdu do Aurland (i całe mnóstwo innych dróg w Norwegii)!



Następnego dnia z rana wyruszamy na długo wyczekiwaną wycieczkę Drogą Wiatrów. Dwa lata temu zobaczyłam ją w relacji Wiolci i bardzo mi się spodobała. :)
To już nieużywana droga z 1840 roku, a jeden z jej fragmentów pochodzi z 1793 roku.
Trudny żywot musiały mieć konie, które wciągały ciężkie wozy kupieckie czy inne po tej bardzo stromej, brukowanej drodze...



Czyż nie jest piękna?!







A to ten najstarszy fragment:



Drogą Wiatrów dochodzimy do najstarszego kościoła typu stav z Norwegii, który nie uległ zniszczeniu. Jest z 1150 roku.
Jak nam mówi bileter – Kościół w Borgund jest tym dla Norwegów czym koloseum dla Rzymian!









Obok jest też nowszy kościół.



Jest jednak zamknięty i robię jedynie zdjęcie ołtarza przez dziurkę od klucza :lol:



W drodze powrotnej się rozdzielamy. Bożena i Wanda wracają tak jak przyszłyśmy, Drogą Wiatrów. Reszta natomiast wybiera dłuższą drogę króla Sverre, pokrywającą się częściowo z drogą pocztową.
W tej chwili wyglądają one jak leśny szlak.







Przez okoliczne wzgórza dochodzimy znów do Drogi Wiatrów...



… i meldujemy się w przyczepie, gdzie już czeka na nas gorący obiad przygotowany przez Bożenę i Wandę. Zjadamy go w pośpiechu, bo mamy na dziś jeszcze ekscytujący plan – rejs fiordem!!!

Poprzedniego dnia w Aurland dowiedziałyśmy się, że wieczorny rejs z Gudvangen do Kaupanger jest o 40% tańszy od porannego, przepłynięcie tej trasy zaoszczędza nam kawał drogi, a do tego pozwala zrealizować marzenie o rejsie wzdłuż malowniczego fiordu!
Nie możemy się spóźnić!

Dojechałyśmy na czas i grzecznie ustawiłyśmy się w kolejce.



Za rzeką, po drugiej stronie ciekawego, drewnianego mostu zauważyliśmy jakiś dziwny ruch...



Okazało się, że wielbiciele wikingów zjechali się z całego świata pokazując ich stroje, zwyczaje, zajęcia.







W końcu wypłynęłyśmy! Fiord był naprawdę piękny! Wąski, głęboki, kręty.
I tylko żal, że słońce nie ozdobiło nam świata intensywniejszymi barwami... 

Położony w samym sercu krainy fiordów Nærøyfjord jest odgałęzieniem Sognefjordu najdłuższego fiordu Norwegii, dosłownie przecinającego środkową część kraju na dwie części. Strome zbocza Nærøyfjordu wystrzeliwują prosto z morza na ponad kilometr wysokości, a w najwęższym miejscu zbliżają się do siebie na odległość 250 m potęgując tylko wrażenie ogromu. 
To jeden z piękniejszych norweskich fiordów, a przez wielu uważany wręcz za ten najpiękniejszy. Nærøyfjord to prawdziwy cud natury, który ze względu na swoje wyjątkowe piękno nienaruszone przez działalność człowieka znalazł się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Na całej swojej długości Nærøyfjord otoczony jest przez strzeliste góry, a jedyne płaskie fragmenty ziemi zajęte są przez osamotnione farmy Styvi, Bakka i Dyrdal, do których dotrzeć można tylko od strony morza. Niewielkie, malowane na biało i czerwono domki kontrastują z surową potęgą piętrzących się nad nimi pionowych ścian. 

(ze strony norwegofil.pl)

Oto kilka obrazków.



















Filmik z rejsu: jest tu

Wziąwszy pod uwagę, że był to rejs z samochodem i przyczepą, że trwał 3,5 godziny, że znacznie skrócił nam drogę – jego cena była wybitnie korzystna. Zapłaciłyśmy bowiem 850 koron czyli ok. 425 złotych! Dostałyśmy bilet rodzinny.

Trasa rejsu:




Zapraszam do obejrzenia reszty zdjęć z tego albumu: https://picasaweb.google.com/115132628360511080277/Norwegia2015DrogaWiatrowDrogaSnieznaIWodnaDroga

cdn.

2 komentarze:

  1. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to miło, że zostawiłeś ślad swojego pobytu! Cieszę się, że Ci się podobało. Również serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń