sobota, 8 lutego 2020
Dolomity 2018 cz.2
18-25.08.2018
W środę 22 sierpnia przechodzimy ferratę Brigata Tridentina. To najbardziej spektakularna, najfajniejsza ferrata, na której dotychczas byłam!
Ścieżka poprowadzona bardzo stromą ścianą, ale z wygodnymi miejscami zarówno na postawienie stóp jak i na pewne, bezpieczne chwyty rąk. Może z jedno, dwa miejsca wymagały jakiegoś większego pokombinowania, ale generalnie szło się całkiem miło.
Co prawda, ze swoimi lękami, w wielu miejscach wolałam nie patrzeć za siebie, jednak ubezpieczenie dokładnie całej drogi i możliwość wpięcia się na każdym bez wyjątku metrze podejścia dawały mi wystarczające poczucie bezpieczeństwa. Polecam wszystkim z umiarkowanym lękiem wysokości.
piątek, 7 lutego 2020
Dolomity 2018 cz.1
18-25.08.2018
Pamiętacie mój wyjazd "na wariackich papierach" w Dolomity na ferraty z 2016 roku?
Możecie go sobie przypomnieć klikając tu, a także tu. Natomiast moje entuzjastyczne podsumowanie "wariactwa" przypomni Wam jak byłam zachwycona tym doświadczeniem!
Ten zachwyt poskutkował decyzją o kolejnym wyjeździe z tą samą grupką entuzjastów w 2018 roku.
I znów nie obyło się bez "wariackich papierów", bo okazało się, że wyjazd z Łodzi jest dokładnie w tym samym dniu, w którym wracam z Islandii lądując we Wrocławiu.
Ale "kto chce szuka sposobu" i... znajduje go!
Tak więc po wylądowaniu o 1.00 w nocy pojechałam z Hanią i Mirkiem - mieszkańcami Łodzi, z którymi zwiedzałam Islandię. Przed podróżą na Islandię zostawiłam tam sobie samochód z kompletem ekwipunku do Włoch. Po krótkiej drzemce przepakowałam plecak i załadowałam się do busa wraz z innymi "ferratowcami" i już mknęłam w stronę nowej przygody, dosypiając po drodze.
Pamiętacie mój wyjazd "na wariackich papierach" w Dolomity na ferraty z 2016 roku?
Możecie go sobie przypomnieć klikając tu, a także tu. Natomiast moje entuzjastyczne podsumowanie "wariactwa" przypomni Wam jak byłam zachwycona tym doświadczeniem!
Ten zachwyt poskutkował decyzją o kolejnym wyjeździe z tą samą grupką entuzjastów w 2018 roku.
I znów nie obyło się bez "wariackich papierów", bo okazało się, że wyjazd z Łodzi jest dokładnie w tym samym dniu, w którym wracam z Islandii lądując we Wrocławiu.
Ale "kto chce szuka sposobu" i... znajduje go!
Tak więc po wylądowaniu o 1.00 w nocy pojechałam z Hanią i Mirkiem - mieszkańcami Łodzi, z którymi zwiedzałam Islandię. Przed podróżą na Islandię zostawiłam tam sobie samochód z kompletem ekwipunku do Włoch. Po krótkiej drzemce przepakowałam plecak i załadowałam się do busa wraz z innymi "ferratowcami" i już mknęłam w stronę nowej przygody, dosypiając po drodze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)