wtorek, 11 grudnia 2018

Green Velo 6, Lipiec 2018 - podsumowanie i arboretum Bolestraszyce.


Ostatniego dnia naszej rowerowej eskapady, po leniwym poranku ze świeżym espresso, przeniosłyśmy nasze sakwy do przechowalni bagażu w schronisku i na lekko pojechałyśmy do arboretum w Bolestraszycach, około 10 km w jedną stronę.
Tam powłóczyłyśmy się po alejkach, pozaglądałyśmy w różne kąty, pozachwycałyśmy się urodą poszczególnych roślin i pięknie zagospodarowanymi zakątkami. Popatrzcie, jak tam pięknie. 

niedziela, 9 grudnia 2018

Green Velo 5, Lipiec 2018 - misja zakończona.


Od kilku dni wiedziałyśmy już, że dojedziemy tylko do Przemyśla, skąd rozjedziemy się pociągami do domów. Miałybyśmy czas pojechać jeszcze ze 100 km dalej, ale znikąd tam nie miałybyśmy szansy na jakieś połączenie kolejowe, a czas przeznaczony na Green Velo nam się kończył.

Rano pożegnałyśmy się z miłymi gospodarzami, dostałyśmy spory zapas papierówek i ruszyłyśmy w stronę pobliskiej Korczowej, gdzie jest przejście graniczne z Ukrainą. Nie jechałyśmy jednak ściśle trasą Green Velo ponieważ miejscowi zdecydowanie nam to odradzili po takim deszczu. "Utoniecie tam w błocie" - przekonywali. I przekonali! Wybrałyśmy asfalt prowadzący do potężnych przygranicznych magazynów o nazwach "Hala kijowska" i Hala lwowska".

sobota, 8 grudnia 2018

Green Velo 4, Lipiec 2018 - najładniejszy odcinek



Rano, po wyjściu z domku stwierdziłyśmy, że w sąsiednich domkach nocują inni eksploratorzy szlaku Green Velo: Aneta i Grzegorz, małżeństwo wytrawnych rowerzystów z Warszawy i para młodych Niemców, z którymi już się poznaliśmy przy sklepie w Suścu. Miłe są takie spotkania i wymiana doświadczeń!

Po śniadaniu ruszyłyśmy znów do Horyńca zobaczyć to co wczoraj, ale w dziennym świetle.
Horyniec to miejscowość uzdrowiskowa więc wybierałyśmy się też do domu zdrojowego zażyć trochę zdrowia wraz z tutejszymi wodami leczniczymi "Róża".
Na koniec wzmocniłyśmy nasze siły słodką bombą kaloryczną i opuściłyśmy Horyniec.

piątek, 7 grudnia 2018

Green Velo 3, Lipiec 2018 - próżność ukarana.


Tak jak planowałyśmy, dzień zaczęłyśmy od rezerwatu Szumy na Tanwi. Rozważałyśmy, czy ruszyć na szlak rowerami czy piechotą, ale gdy podjechałyśmy na parking już wiedziałyśmy, że z rowerami, przy tej ilości ludzi (była akurat niedziela z piękną pogodą) nie mamy szans.
Oparłyśmy więc rowery o drzewo, spięłyśmy je ze sobą, z sakw wyjęłyśmy to co najcenniejsze i tak z bagażami je zostawiłyśmy ufając, że w takim samym stanie je zastaniemy po powrocie.
Szumy znałam już z wcześniejszego pobytu, ale miejsce jest warte wielokrotnego odwiedzenia. Polecam!
Nazwa pochodzi od szumu wody, która spływa z bardzo licznych tutaj niewielkich progów skalnych przecinających rzekę. Na niewielkim odcinku jest ich tutaj kilkadziesiąt.

środa, 5 grudnia 2018

Green Velo 2, Lipiec 2018 - Zwierzyniec i okolice



Noc minęła spokojnie, odpoczęłyśmy należycie, a co najważniejsze - rowery stały na swoim miejscu. Spięłyśmy je wszystkie razem dwoma zabezpieczeniami - grubą linką i bardzo solidnym łańcuchem. Tak robiłyśmy zawsze na noc i wtedy, gdy oddalałyśmy się od rowerów za dnia.
Po śniadaniu ruszyłyśmy w trasę mając na początek w planie zwiedzanie Zwierzyńca, w którym jeszcze nigdy nie była Asia. Nie leżał on co prawda na naszym szlaku, bowiem nasza opisana w poprzednim odcinku pętla skręcała przed samym Zwierzyńcem, w rejonie Stawów Echo, na południe, ale grzechem byłoby przejechać po obrzeżach tego ślicznego zakątka i nie wstąpić!

wtorek, 4 grudnia 2018

Green Velo 1, Lipiec 2018 - falstart i pierwsza próba.



Kiedy kilka lat temu zmieniałam rower, przed zakupem upewniałam się, czy będzie on dobry na wielodniowe, długodystansowe wyprawy rowerowe, które od dawna mi się marzyły. Młodzi sprzedawcy, zaprzyjaźnieni z moimi dziećmi, zapewniali mnie, że tak!
Ale wyprawa rowerowa z roku na rok musiała czekać, wypierana przez inne plany, aż do lipca 2018.
Wtedy właśnie udało się mi i moim dwóm koleżankom wygospodarować tydzień, który postanowiłyśmy przeznaczyć na przejazd niedawno oddanym szlakiem rowerowym Green Velo. Szlak ten prowadzi z Końskich do Elbląga (czy też na odwrót) i przebiega wzdłuż wschodniej granicy Polski. Jest jednym z elementów promocji tych regionów. 

czwartek, 28 czerwca 2018

5. Izrael 30.01-6.02.2018 Pustynia Negew - Park Timna i informacje praktyczne



I nieuchronnie nadszedł dzień naszej ostatniej wędrówki. Najpierw miły poranek z fundowaną kawą, potem pakowanie dobytku i wyjazd na kolejny trekking.
Bagaże pozwolono nam  zostawić pod opieką obsługi kempingu do wieczora, bo po powrocie z wędrówki zamierzałyśmy jeszcze dojechać do Ejlatu i tam - bliżej dworca - spędzić ostatnią noc.

czwartek, 21 czerwca 2018

czwartek, 14 czerwca 2018

1. Izrael 30.01-6.02.2018 Pustynia Negew


Z opisaniem kolejnej podróży mam trochę problem... :/
To był cudowny czas pełnej humoru i słońca wędrówki po pustyni Negew w Izraelu, który chciałabym opisać z całym entuzjazmem i radością, które mam we wspomnieniach... ale...
Generalnie trzymam się z dala od polityki, nie znam się na niej, nie chce mi się w nią wgryzać...
Ale jeśli czytam, że w ciągu kilku godzin w konflikcie z jednej strony jest dziesiątki zabitych i tysiące rannych, a z drugiej 0 zabitych i 0 rannych to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że atleta skopał dziecko, bo fikało, zamknięte w kojcu.
Może to i naiwne spojrzenie, ale była demonstracja siły, rozegrał się dramat i jakoś nie mam zapału, żeby zachęcać do turystyki w ten rejon...
Ale przecież, choć informacje praktyczne nie będą wtedy zbyt przydatne to przecież obudzone apetyty na pustynne szwendactwo można zrealizować w sąsiedniej Jordanii, tym bardziej, że Ryanair uruchomił właśnie nowy kierunek i możemy polecieć bezpośrednio z Krakowa lub Modlina do Ammanu.
I do tego zachęcam bardzo! Sama wpisałam sobie ten cel w karnecik.


czwartek, 31 maja 2018

Rumunia po babsku 2017 - bieszczadzki suplement.


Po naszym krótkim pobycie w północnej Rumunii, pomimo dwóch fajnych wycieczek górskich wciąż było nam mało gór. Postanowiłyśmy więc spróbować dojechać w powrotnej drodze na nocleg w nasze kochane Bieszczady, a jeśli się to uda - zrobimy sobie nazajutrz jakąś wycieczkę, zanim wieczorem dojedziemy do domu. Nie było łatwo, bo droga daleka, a my blisko południa podziwiałyśmy jeszcze barwną społeczność Sapanty i zaopatrywałyśmy się w zapas palinki u miejscowych handlarek.

wtorek, 29 maja 2018

Rumunia po babsku 2017 cz.2

Druga część moich rumuńskich opowieści to przede wszystkim wspomnienia naszych górskich wycieczek.
Pierwsza z nich w góry Maramureszu, Marmaroszu czy w Karpaty Marmaroskie - wszystkie te nazwy (inne też) są stosowane do określenia tych gór. Kolejna w Góry Rodniańskie.




poniedziałek, 28 maja 2018

Rumunia po babsku 2017 cz.1

Pamiętacie moją karawaningową podróż z koleżankami do Norwegii?
"Wszyscy" się wtedy łapali za głowę. Tyle kobitek na 8 m2 przez sześć tygodni?  Jak to się skończy??!! - pytali... - czy Wy się jeszcze kiedyś do siebie odezwiecie? Po tych wszystkich awanturach, które Was niechybnie czekają?



No i jak się to skończyło?.. - ciągłą tęsknotą za powtórką takiej przygody! Dziewczyny pokochały karawaning tak jak ja, bo nic nie daje podobnego poczucia wolności, połączonego z odrobiną komfortu i bezpieczeństwa (w porównaniu z namiotem) jak podróżowanie z przyczepą! A poczucie humoru i pogodne usposobienie każdej z nas rozładowywało wszystkie bardziej stresujące sytuacje w mig!
Ale znalezienie wspólnego wolnego czasu pozbawionego obowiązków rodzinnych i służbowych, bez problemów finansowych, zdrowotnych i innych dla tylu osób to nie lada wyzwanie.
Jednak, kto chce - szuka sposobu, więc po dwóch latach od norweskiej eskapady udało nam się znów razem wyruszyć po przygodę! I to już tydzień po moim powrocie z Camino de Santiago.


sobota, 12 maja 2018

Cz.9 Portugalska Droga Św. Jakuba czyli Camino Portugués Litoral 6-27.06.2017



Po dojściu do Santiago de Compostela większość pielgrzymów kontynuuje wędrówkę, żeby dojść na "koniec świata", czyli na przylądek Finisterre (dosł. koniec ziemi). Do czasów średniowiecza sądzono, że tu się kończy świat. Pielgrzymi docierali do tego niezwykłego miejsca, za którym nie było już nic, palili tu swoje pątnicze ubrania, golili głowy, kąpali się w oceanie i w ten sposób symbolicznie rozstawali się ze swoim dotychczasowym (grzesznym) życiem, a odkupiwszy swoje winy rodzili się nowymi ludźmi. 
Oprócz pokutnych były też inne intencje odbywania pielgrzymek np. uzdrowienie (siebie lub kogoś), zakończenie suszy itp.
Mi nie zostało dość czasu, żebym doszła piechotą na Finisterrę, ale postanowiłam pojechać tam autobusem. Jednak nie od razu następnego dnia - ten przeznaczyłam na odpoczynek, zwiedzanie okolicy i leniuchowanie!

wtorek, 8 maja 2018

Cz.8 Portugalska Droga Św. Jakuba czyli Camino Portugués Litoral 6-27.06.2017



Wyruszyliśmy wczesnym, mało fotogenicznym, mglisto-dżdżystym porankiem, a przez chwilę nawet lekko deszczowym - nadałam więc sensu dźwiganiu peleryny i przez 15 minut wędrowałam w niej.

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Cz.7 Portugalska Droga Św. Jakuba czyli Camino Portugués Litoral 6-27.06.2017



Z Redondela znów wyruszyliśmy ciemną nocą, czyli o 6.20 i to bez śniadania, co rzadko mi się w życiu zdarza. Więc jak tylko świat się trochę rozświetlił odłączyłam się od dziewczyn i Johna i przysiadłam w pobliżu pojnika, żeby coś zjeść - z mocnym postanowieniem, że nie dam się zwariować i nie będę tak się śpieszyć!

sobota, 21 kwietnia 2018

Cz.6 Portugalska Droga Św. Jakuba czyli Camino Portugués Litoral 6-27.06.2017


Z albergue w Ramallosa wyszłyśmy z Magdą i Kasią nieśpiesznie, a muszle prowadziły nas peryferyjnymi osiedlami wśród domków jednorodzinnych. Niestety, od tego dnia skończył się dla nas Atlantyk... Jeszcze będziemy go czasem widziały w oddali, ale to już całkiem co innego :(
Idąc kilka pierwszych kilometrów rozglądałyśmy się za jakimś barem lub sklepem, gdzie mogłybyśmy zacząć dzień należycie, czyli kawą. Ale domków było coraz mniej i kurczyła się nasza nadzieja na zdobycie małej czarnej. A droga przed nami daleka!
Zdesperowana zapytałam pana spacerującego z pieskiem, czy możemy się gdzieś w pobliżu napić kawy, a pan powiedział - Tak! U mnie. Zapraszam!
Jest tylu cudownych ludzi na świecie! :D

czwartek, 19 kwietnia 2018

Cz.5 Portugalska Droga Św. Jakuba czyli Camino Portugués Litoral 6-27.06.2017







W końcu nieubłaganie nastał czas pożegnania Portugalii. Polubiłam tej kraj bardzo! Ja tu jeszcze wrócę! - postanowiłam.

Tymczasem z Kasią i Magdą udałyśmy się na przystań, skąd odpływał prom kursujący z portugalskiego Caminha do hiszpańskiego A Pasaxe przez graniczną rzekę Miño (1 euro).

Wsiadając na prom o 9.00 rozpoczęłam hiszpańską część mojej Drogi.

Pięć minut rejsu i już gracias zamiast obrigado (dziękuję).

piątek, 9 marca 2018

Przepiękne lodospady - Rudawka Rymanowska - Beskid Niski - 4.03.2018

 4.03.2018


W sobotni poranek przypomniałam sobie o "płaczącej ścianie" w Rudawce Rymanowskiej i moich planach odwiedzenia tego miejsca, gdy ściśnie porządny mróz. Po kilku latach oczekiwania warunki wydawały się idealne! Szczególnie, że zapowiadali słoneczną pogodę. 
Podzwoniłam po znajomych z propozycją szybkiego wypadu do Rudawki i zebrałam komplet do samochodu.


niedziela, 21 stycznia 2018

Cz.4 Portugalska Droga Św. Jakuba czyli Camino Portugués Litoral 6-27.06.2017


Dzień 5.

Po wyjściu z albergue większość pielgrzymów zakotwiczyła w znajdującej się po sąsiedzku kafejce. Mój poranek dzieliłam najpierw z Kasią i Magdą, z którymi spędzę od tej pory wiele czasu, a potem z dwiema wesołymi, sympatycznymi Niemkami...

środa, 17 stycznia 2018

Cz.3 Portugalska Droga Św. Jakuba czyli Camino Portugués Litoral 6-27.06.2017




Dzień 3.

O poranku wyruszyłam w dalszą drogę, która początkowo wiodła nadmorskim deptakiem wśród hoteli, restauracji i sklepów dla turystów. To nie takie otoczenie, jakie lubię, ale z rana tłumów nie było więc szło się fajnie.
Z daleka zauważyłam stojących przy chodniku  dwóch panów, którzy ucinali sobie pogawędkę. Jeden z nich trzymał rower na takich grubaśnych oponach. "Ciekawe jak się na takim rowerze jeździ?... chyba musi mieć wielkie opory, mając tak dużą powierzchnię styku z jezdnią" - myślałam zbliżając się do nich. A gdy ich mijałam,  nie wiem nawet kiedy wyrwało mi się pytanie - mogę się przejechać? Pan się miło uśmiechnął i od razu podał mi rower. Okazało się, że jeździ się na nim zadziwiająco lekko. A ja właściciela  jeszcze bezczelnie "zatrudniłam" do robienia mi zdjęć :)

niedziela, 14 stycznia 2018

Cz.2 Portugalska Droga Św. Jakuba czyli Camino Portugués Litoral 6-27.06.2017




 
Przyszedł czas wyruszenia na moje Camino, a ja wciąż nie mogłam się zdecydować, którą Drogą chcę pójść... osiołkowi w żłobie dano... Są trzy główne możliwości: Central, da Costa i Litoral. Od zawsze myślałam o pójściu wybrzeżem (Litoral), ale czytałam tyle pochlebnych opinii o Central, może jednak tą wybrać? hmmm. A może coś pośrodku nich - ponoć da Costa jest klimatyczna, a jak mi się nie spodoba to zawsze mogę skręcić w prawo do Centralnej albo w lewo na wybrzeże...
Wiedziałam na pewno tylko jedno - będę szła powoli, bez pośpiechu, bez stresu, rozkoszując się każdym krokiem i widokiem. Mam kilka dni zapasu, nigdzie nie muszę się śpieszyć.

Decyzję po raz enty odłożyłam na potem, a tymczasem umyłam głowę, poszłam do sklepu kupić coś na drogę, przysiadłam na kawę w ulicznym bistro. Czas jednak płynął nieubłaganie i musiałam opuścić hostel. 

Zarzucając plecak postanowiłam w końcu, że najważniejsze jest to, co serce dyktuje, a ono mi przecież on początku szepcze ...Litoral... Litoral...


sobota, 13 stycznia 2018

Cz.1 Portugalska Droga Św. Jakuba czyli Camino Portugués 6-27.06.2017 Porto






Camino de Santiago... moje wieloletnie marzenie właśnie sobie spełniłam!
Jeszcze niedokładnie tak, jak chciałam, bo inną drogą, ale radość już jest, bo poznałam "smak" tej wędrówki.

O Drodze Św. Jakuba dowiedziałam się kilkanaście lat temu od mojego syna - Jakuba :)
Marzył, żeby ją przejść i zaraził tym pomysłem całą rodzinę. Po 2 latach przygotowań w sierpniu 2010 wyruszył na Camino del Norte między innymi ze swoją siostrą Agatą i jej chłopakiem.
A gdy po ich powrocie posłuchałam opowieści i obejrzałam zdjęcia wiedziałam, że ja też kiedyś wyruszę w swoją Drogę!

Na razie Camino del Norte musi jednak poczekać - trzeba mi na nie więcej czasu niż aktualnie posiadam, bo do przejścia jest ok. 900 km. Przejdę je jak już będę na emeryturze. Tu jest opis i film z Camino moich dzieci

Na teraz wybrałam inną drogę - też wybrzeżem Oceanu Atlantyckiego, ale w Portugalii. Czyli Camino Portugués w wersji Litoral z początkiem w Porto. To "tylko" ok. 300 km.