środa, 14 grudnia 2016

Kamczatka - "morsowanie" w Pacyfiku i powrót do domu


Alex, który wcześniej gościł nas u siebie wciąż był w rozjazdach poza domem więc skorzystaliśmy z kolejnego zaproszenia, jakie mieliśmy (a jeszcze jednemu zaproszeniu musieliśmy już odmówić). 
Tak więc następni nasi gospodarze to Ksenia i Alex - para młodych podróżników. Ich lodówka cała pokryta była magnesami z najróżniejszych zakątków kuli ziemskiej!
Na wstępie zostaliśmy poczęstowani gruzińskimi pierogami – chinkali, a potem gospodarze zaproponowali nam wycieczkę do miasta. Oczywiście z radością się zgodziliśmy!
Zebraliśmy się szybko, bo pierwszym punktem programu była obserwacja zachodu słońca nad Pietropawłowskiem, Zatoką Awaczańską i pobliskimi wulkanami z jednego z okolicznych wzgórz. Nie mogliśmy się spóźnić!
Było pięknie!

wtorek, 13 grudnia 2016

Kamczatka - powrót z gór do cywilizacji.

Tak jak planowaliśmy, o świcie wyruszyliśmy wraz z Maszą na łowy. Marzyła nam się niedźwiedzia rodzinka harcująca w strumieniu u naszych stóp.

Niestety, rodzinka zawiodła! Żeby choć jeden... Ale nic z tego... Nie dane nam było :(
Ale nie zawiódł poranek! Był przepiękny. Słoneczny i chłodny wydobył z otoczenia zasnutego oparami gorącej wody nadzwyczajną urodę.

...dolina otulona szalem złocistej mgły...



niedziela, 11 grudnia 2016

Kamczatka - cuda natury Parku Przyrodniczego Налычево

 

Dotarliśmy do Налычевa. To ośrodek naukowo-turystyczny Naliczewskiego Parku. Najważniejszymi osobami  są tu inspektor, który nieustannie patroluje teren z przewieszonym przez ramię karabinem oraz jego żona, kustosz tutejszego muzeum. 
Spędzimy tu dwa najbliższe dni poznając osobliwości okolicznej przyrody.

czwartek, 17 listopada 2016

Kamczatka - dwa dni jak z bajki

Po dobrze przespanej nocy nastąpił poranek jak z bajki. Widok Wulkanu Koriackiego wyrwał nas momentalnie z cieplutkich śpiworów! Natychmiast pobiegliśmy na okoliczne wzgórza uwiecznić urodę tego miejsca i czasu.



wtorek, 15 listopada 2016

Kamczatka - wchodzimy między wulkany.





Autobus z Esso dojechał do Pietropawłowska Kamczackiego przed 17.00. Lało...
Wracając z pracy Alexey wstąpił po nas na dworzec. Minę miał nieszczególną i powiedział, że musimy porozmawiać...
Przestraszyliśmy się... No bo gdyby nie było żadnych planów trekkingowych to cieszylibyśmy się samym tylko pobytem na Kamczatce, ale skoro już były plany całkiem zaawansowane to ich niezrealizowanie byłoby bardzo trudne. Już tak się przyzwyczailiśmy do tej myśli!

Alex mówi, że tego właśnie dnia z rana dostał baaardzo atrakcyjną propozycję - kilkudniową wycieczkę śmigłowcem w dzikie, mało znane, bardzo przyrodniczo ciekawe miejsce - za darmo! Ale za 2 dni. Normalnie za taką wyprawę płacić trzeba ogromne pieniądze. Dla niego to super okazja. Może nawet zabrać fotografa i mogłoby to być któreś z nas, jeśli chcemy. Ale nawet za odpłatnością nie możemy polecieć oboje, bo nie ma już ani jednego wolnego miejsca. On oczywiście - jak mówi - najpierw umawiał się z nami więc naturalnie, jeśli nie chcemy lecieć to będzie tak, jak planowaliśmy i nie mamy się o co martwić.

Wyobrażacie sobie, że mielibyśmy mu stanąć na drodze? W życiu! Nie chcemy się też rozdzielać. 
Naturalnie mówimy - Alex leć, łap okazję, nie patrz na nas! Nie jesteś nam absolutnie nic winien.
Alex na to, że skoro tak, to jest jeszcze jedna możliwość. 

piątek, 11 listopada 2016

Kamczatka - prazdnik w Esso




Wstajemy wcześnie, bo dziś planujemy dojść wysoko w góry. Wokół basenu jeszcze  pustki, ale my przy śniadaniu mamy gościa - złodzieja butów :)

czwartek, 10 listopada 2016

Kamczatka - wczasy w Esso



Po dobrze przespanej przez nas nocy dzień wstał piękny i można było zrealizować cel zaplanowany jeszcze w Polsce. Idziemy na Pionierską Sopkę (Пионерская Сопка) - pobliską górkę, z której mamy mieć całe Esso u stóp :)

poniedziałek, 7 listopada 2016

Kamczatka - droga do Esso




... i w końcu wsiedliśmy do samolotu. Do samolotu na Kamczatkę! Nie do wiary... Naprawdę tam lecimy...
Przez ostatnie pół roku powtarzaliśmy to sobie z niedowierzaniem, a teraz lecimy...


czwartek, 3 listopada 2016

Moskwa w dwa dni.



Zawsze, gdy myślałam o Moskwie, zainteresowana byłam tak naprawdę tylko jednym - chciałam na własne oczy zobaczyć  Sobór Wasyla Błogosławionego - czy na żywo będzie równie zachwycający, jak na różnych fotografiach i filmach?


niedziela, 23 października 2016

Niegościnny Petersburg




Wysiedliśmy przy Newskim Prospekcie w ulewnym deszczu. Szybciutko wbiegliśmy do pobliskiej stacji metra, wyjęliśmy pieniądze z bankomatu, przyodzialiśmy się odpowiednio na tę (nie)pogodę, a nawet opracowaliśmy trasę marszruty przez miasto dzięki znajdującej się w metrze dokładnej mapie centrum. 

wtorek, 18 października 2016

Autostopem ku Kamczatce

Czas nareszcie zacząć snuć kamczackie opowieści...

Opowieści o podróży absolutnie niezwykłej!...
Bo w miejsce bardzo odległe,  z niewielkim zaludnieniem i z dziką, nieskażoną niczym przyrodą...
Bo w dużej części to podróż autostopowa, a nigdy na takie dystanse w ten sposób nie jeździłam...
Bo oprócz spania w namiocie wielokrotnie korzystaliśmy z Couchsurfingu i ta relacja będzie hymnem pochwalnym dla tej idei...
I  niezwykła, bo zabrał mnie w nią mój kochany, wspaniały syn! A jak do tego doszło, przeczytacie tutaj.




sobota, 17 września 2016

Pieniny w morzu mgieł...


Po dwóch dniach spędzonych w Tatrach miałam zamiar zostać w domku straży granicznej na Łysej Polanie i rankiem, po drodze do domu zafundować sobie jeszcze wycieczkę na Sokolicę w Pieninach. Byłam tam tylko raz i zakochałam się w tym miejscu, a teraz dodatkowo liczyłam tam na wszystkie barwy jesieni.

niedziela, 3 lipca 2016

piątek, 17 czerwca 2016

Piąta Wędrówka Oldskulowa po Beskidzie Niskim, 10-12.06.2016

Co roku dla użytkowników mojego ulubionego forum Góry Szlaki, na którym do niedawna byłam moderatorem, organizuję  imprezę o nazwie Wędrówka Oldskulowa po Beskidzie Niskim

Tym razem była to piąta, jubileuszowa  wędrówka, która odbyła się po raz pierwszy w czerwcu, a nie w maju, w dniach 10-12, a miejscem noclegowym było gospodarstwo agroturystyczne Meli i Adama Peregrym w Smerekowcu.
Polecamy bardzo tę miejscówkę - przemili i bardzo pomocni gospodarze, swojskie mleko, jajka, twaróg i wiele innych atrakcji.
Nam brakowało jedynie miejsca na posiadówkę wieczorną w piątek, gdy padał deszcz i "wygonił" nas z podwórka. Musieliśmy się zmieścić w maleńkiej kuchni wypełniając sobą całą przestrzeń tego niewielkiego pomieszczenia :)

Nasze oldskulowe spotkanie to "bal przebierańców", na którym nowym technologiom mówimy stanowcze NIE!

Są więc flanele, dżinsy, drelichy, bawełny. Są menażki, Smieny i Zorki 5 
Są zewnętrzne stelaże w plecakach jako nowoczesne hity, bo większość ma jeszcze plecaki bez stelaży, ze skórzanymi paskami i metalowymi klamerkami 

Wszyscy zapisani uczestnicy przyjechali na miejsce w piątek, a byli to:

Dżola Ry, Darek Z, Królik, Jadzia, Nic-ram, tknp, Limonka, adamek, Joanka, iwona, GosiaB, Christobar, ms998 , Paula, Julka, Adam, zagatka, Rafał, Helenka, Roberto , a w sobotę raniutko niespodziankę zrobił nam Panda.

Po wystylizowaniu się we wszystkie przygotowane stroje i gadżety rozpoczęliśmy od zbiorowej fotki  i z lekkim poślizgiem wyruszyliśmy o 9.15. na zielony szlak niemal spod domu.





fot. Oli

piątek, 13 maja 2016

Szpiglas w sierpniu

Wspomnienie z 25 sierpnia 2009

Całą zimę marzyłam o tym, żeby przejść trasę z Doliny Pięciu Stawów Polskich do Morskiego Oka przez Szpiglasową Przełęcz. Wiedziałam, że są tam łańcuchy i nieco ekspozycji, chciałam przekonać się, czy dam radę?

Cieszę się, że mi się udało! Bałam się (jak zwykle!) ekspozycji, ale poszło mi bardzo dobrze. W miejscu, gdzie są łańcuchy jest tak dobre oparcie dla nóg, że nie miałam problemu.

Trasa nietrudna, widoki tak piękne, że aż kiczowate ;), nie mogłam od nich oczu oderwać, natrzaskałam fotek jak głupia, później musiałam siedzieć i kasować



Wiosenne Bieszczady - Bukowe Berdo 14.06.2009

 Wspomnienie z 14.06.2009

Obowiązki i inne przeszkody wciąż nie pozwalały na dłuższy wyjazd, postanowiliśmy więc wyrwać się chociaż na jeden dzień w Bieszczady.
Po drodze (240 km) zastanawiamy się nad trasą – pada na Bukowe Berdo. Dawno tam nie byliśmy, a lubimy je bardzo: za nazwę, za urodę, i za to, że zazwyczaj jest tam mniej ludzi niż gdzie indziej.

 

Majówka w Beskidzie Niskim



Wspomnienie z 2012 roku (28.04-6.05.2012)


Jest w przyrodzie taka krótka chwila, która dla mnie nie ma sobie równych!

Zieleń jest wtedy tak delikatna, świeża, soczysta!... To nie zieleń nawet, a seledyn. I ma tyle odcieni! Jak do tego dojdzie bezchmurne niebo, kwitnące drzewa owocowe i słońce wydobywające z przyrody najintensywniejsze barwy, to trudno wzrok od otoczenia oderwać.

Ptaki wtedy śpiewają jak oszalałe! I jeszcze to cudne ciepełko! No raj na ziemi po prostu! RAJ! 

I rok w rok nie było dość czasu, by przyjrzeć się temu z bliska, wsłuchać się, wczuć! Tak do syta!

W tym roku wreszcie trafiło się więcej niż zazwyczaj. Nie mogliśmy być w lepszym miejscu, żeby dojrzeć, poczuć, usłyszeć... - ile zmysły ogarną! 




czwartek, 31 marca 2016

Gran Canaria - podsumowanie i podpowiedzi.

Zacznę od obrazków... Żeby było ładniej!

Co prawda ostatnie zimy niespecjalnie „znęcały się” nad nami, ale to doprawdy wspaniałe uczucie móc w lutym cieszyć oczy takimi widokami!


wtorek, 22 marca 2016

Gran Canaria - ślady przeszłości w Wąwozie Guayadeque

Został nam ostatni dzień na wyspie, a tyyyle miejsc do odwiedzenia! Nie wiadomo „w co ręce włożyć?”
Ostatecznie postanawiamy zaszczycić swoją obecnością  ;) jedną z superatrakcji przewodnikowych – Wąwóz Guayadeque. Decydująca była informacja, że wysokie zbocza wąwozu pokryte są mnóstwem jaskiń, z których bardzo wiele służyło pierwotnym mieszkańcom wyspy za domy. Ogromny wpływ na gęste zaludnienie wąwozu miało to, że jego dnem płynęła kiedyś rzeka. To właśnie oznacza nazwa Guayadeque w języku Guanchów.


niedziela, 20 marca 2016

Roque Nublo - symbol Gran Canarii

Tego dnia wybieramy się w miejsce najbardziej symboliczne dla Gran Canarii. Skała Roque Nublo była przedmiotem kultu Guanchów i jest najczęściej wykorzystywanym „znakiem rozpoznawczym” wyspy. Ze względu na samopoczucie nie jedzie z nami Agnieszka.


czwartek, 17 marca 2016

Gran Canaria po japońsku

 

Tego dnia zaplanowaliśmy wycieczkę w głąb interioru po japońsku
Cały dzień w samochodzie, w ciekawych miejscach wyskakujemy z aparatami, pstrykamy, pstrykamy, hop do samochodu i dalej... dalej... dalej... :lol:

wtorek, 15 marca 2016

Gran Canaria u naszych stóp :)


W nocy znowu gardło dokuczało, ale już nie było opcji, żeby w końcu gór nie doświadczyć!
I to nie jakichś tam gór. Postanawiamy zacząć od „wysokiego c”, czyli Pico de las Nieves. To najwyższy szczyt Gran Canarii o wysokości 1949 m n.p.m.
 


piątek, 11 marca 2016

Gran Canaria - Agaete zwane Agatą

W nocy czuję, że gardło mi płonie (wyłazi poprzedni dzień, niemal cały spędzony na bosaka), wstaję mocno osłabiona. Góry więc muszą jeszcze poczekać. Postanawiamy pojechać na zachód wyspy do miasteczka Agaete, a po drodze jest tam kilka ciekawych miejsc opisanych w przewodnikach.




środa, 9 marca 2016

Gran Canaria - posmak pustyni

Rano przy śniadaniu decydujemy, że dziś czas na wydmy Maspalomas. Widziałam je w necie i bardzo mi się spodobały. Miałam nadzieję na posmak pustyni – zdjęcia wyglądały jak robione na Saharze 


wtorek, 8 marca 2016

Gran Canaria - lot i przylot

W zeszłym roku udało mi się przełamać wiele barier i po raz pierwszy zorganizować samodzielnie, za niewielkie pieniądze, ferie zimowe w ciepłych krajach, a dokładnie na Teneryfie.

Sukces organizacyjny tamtego wyjazdu dodał mi pewności siebie i wiary w skuteczność własnych działań.
Postanowiłam powtórzyć przedsięwzięcie w tym roku zapraszając do udziału w wyjeździe znajomych. Gdy zgłosiło się 4 osoby czyli pełny skład do samochodu, który zamierzaliśmy wynająć, poszukaliśmy tanich lotów i najatrakcyjniejszą ofertą okazała się Gran Canaria z Krakowa.

Szczegóły organizacyjno-finansowe opiszę w podsumowaniu (a przypadkowo wyszło tak, że był to nadzwyczaj tani pobyt), zacznę zaś od relacji z odwiedzonych miejsc.

W skład grupy oprócz mnie wchodzili:
Ania (forum góry szlaki)
Agnieszka (forum góry szlaki)
Karina (była ze mną w Norwegii)
oraz „męski rodzynek” Andrzej (forum góry szlaki)


 

poniedziałek, 1 lutego 2016

Norwegia 2015 - życie codzienne i podsumowanie

Każdy człowiek ma swoje talenty. Dobrze, gdy je zna i wykorzystuje!
Czasem jednak musi zrobić coś, do czego talentu nie ma... Wtedy trudno się zebrać i zacząć...
Skrupulatność i dokładność to nie są moje mocne strony...
Dlatego właśnie przygotowanie tego ostatniego odcinka trwało tak długo...
W końcu jednak się zmobilizowałam i podsumowałam tę długą podróż.