niedziela, 1 grudnia 2019

VIII Oldskulowa Wędrówka po Beskidzie Niskim 18-20.10.2019



To był już ósmy nasz górski "bal przebierańców", czyli wędrówka górska, na której nowym technologiom mówimy stanowcze NIE!
Są więc flanele, wełniane swetry, dżinsy i sztruksy. Są plecaki drelichowe ze skórzanymi paskami albo z zewnętrznym stelażem. Są chlebaki, menażki i metalowe kubki. I wszystko co uda się zdobyć uczestnikom, a "pasuje do epoki".


Tym razem w kameralnym 14-osobowym gronie. Niewykluczone, że  część dotychczasowych bywalców tej imprezy odstraszył termin. Po połowie października może być już naprawdę zimno, a o ciepłe oldskulowe ciuchy już nie jest tak łatwo jak o flanelę czy dżinsy.
Całe szczęście po raz kolejny jesienna aura nadzwyczaj dopisała i nawet nie miałam szansy wykorzystać kurtki "kangurki", której nareszcie się w tym roku dorobiłam.
Tym razem stacjonowaliśmy w schronisku "Pod Chyrową" w Chyrowej w składzie:  (od prawej) Jędral, Wiesia, Adam.B, Rebel, Zosia, Wiolcia, jędrek4, Agi 1, Basia, goska, ASIULA i Dżola Ry oraz nieobecni na fotce tatromaniak i ela.

Zjeżdżaliśmy się sukcesywnie przez cały piątek i dołączaliśmy do zajęć integracyjnych w kuchni schroniska, bo chociaż mieliśmy na pięterku salonik to jakoś w tej kuchni tak swojsko było. 

Rano zaczęliśmy od zbiorowej fotki. Wykorzystaliśmy do niej stojący na podwórku rekwizyt, który bardzo nam się stylistycznie podobał, nawet pomimo tego, że stał "pod słońce" :) 




Zrobiliśmy więc poprawkę "ze słońcem" i samochodami ruszyliśmy na Przełęcz Hałbowską, na której najpierw odwiedziliśmy zbiorową mogiłę Żydów znajdującą się na miejscu straceń - 7 lipca 1942 roku w tym miejscu hitlerowcy dokonali egzekucji 1250 Żydów przywiezionych z getta w Nowym Żmigrodzie. 

A potem wyruszyliśmy na czerwony szlak w stronę Kamienia, a dalej Kątów.









Po wyjściu z pięknie, jesiennie wystrojonego lasu weszliśmy na rozległe łąki z malowniczymi widokami.











Jak na dłoni mieliśmy też kolejny cel naszej wędrówki - Grzywacką Górę.





Póki co szykowaliśmy apetyty - w Kątach jest knajpka "Cho no tu", w której można zjeść pierogi, napić się piwa albo kawy (z ekspresu!). Toteż mieliśmy tu zaplanowany dłuższy popas. Jakież było nasze rozczarowanie, gdy okazało się, że lokal jest zamknięty! Jak tak można?! No jak? 

Cóż było robić? Trzeba się było obejść smakiem i ruszyć dalej. Niektórzy jeszcze uzupełnili zapasy w sklepie i zaczęliśmy podejście na Grzywacką Górę. Nad wsią, przy szlaku znajduje się wiata - w jej pobliżu zrobiliśmy sesję zdjęciową dokumentującą stylizację uczestników.












Pozostali nie byli zainteresowani "ścianką" ;) :D Zgodzili się za "zbiorówkę" i ruszyliśmy dalej szybko docierając do szczytu, który wieńczy charakterystyczna, biała wieża.











I ruszyliśmy dalej rozległymi otwartymi przestrzeniami, zagajnikami usłanymi liśćmi, kolorowym lasem aż doszliśmy do Chyrowej. Nadkładając odrobinkę drogi zeszliśmy do cerkwi/kościółka położonego w malowniczej dolinie pięknie oświetlonej zachodzącym słońcem i wróciliśmy do schroniska w sam raz na gotowy obiad. 














Długość trasy to jakieś 17-18 km - w sam raz na jesienny dzień, na wędrówkę dynamiczną, ale nieśpieszną i okraszoną leniwymi popasami. W połączeniu z rozległymi, malowniczymi widokami i słoneczną ciepłą pogodą była po prostu idealna! Reszty dopełniało wesołe, niezawodne towarzystwo GSów i ich przyjaciół.

Z satysfakcją przystąpiliśmy do wieczornej biesiady wieńczącej ten uroczy dzień.

Rano w niedzielę w ośmioosobowej podgrupie, już w "cywilkach",  ruszyliśmy najpierw do wodospadu w Iwli, znanego wszystkim wielbicielom "Wina Truskawkowego".





Potem żółtym gminnym szlakiem z Dukli ruszyliśmy na Cergową, z której od roku można podziwiać widok na okolicę dzięki drewnianej wieży wieńczącej szczyt.













Zeszliśmy tą samą drogą, tym razem zatrzymując się przy źródełku św. Jana z Dukli.







 Na koniec zajechaliśmy jeszcze do kaplicy św. Jana z Dukli  na wzgórzu Zaśpit, w której akurat trwała msza.







Z okolicy wyraźnie było widać wieżę widokową na Cergowej.






A potem już tylko przyszło nam się pożegnać i ruszyć do swojej codzienności z naładowanymi do pełna akumulatorami!

Wszystkie zdjęcia są TUTAJ

Twój ślad, czytelniku,  pozostawiony w komentarzu sprawi mi dużą radość i zmotywuje do pisania... zachęcam :)

21 komentarzy:

  1. Jolu, nawet końskiego ogona dorobiłaś się na ten oldskulowy rajd:-)
    Świetny pomysł, bardzo mi się spodobał, ja też jestem z pokolenia kangurek, kraciastych koszul i kolorowych swetrów z resztek włóczek, i darzę je do tej pory wielką sympatią; mieliście wspaniałą pogodę, reszty dopełniły dobre humory fajnego towarzystwa:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zeszłym roku miałam warkocze! Były jeszcze bardziej efektowne i znacznie wygodniejsze :)
      Marysiu - zawsze możesz dołączyć do naszej wędrówki, pamiętaj! Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Sztruksy to żaden oldskul, dalej w nich chodzę :P Dżinsowców też znam sporo :)

    Jakie pustki na Cergowej, w sierpniu waliły tam prawdziwe tłumy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale te sztruksy i dżinsy współczesne to zazwyczaj całkiem inna bajka. Sedno tkwi w fasonie! Najlepiej dzwony, szwedy, a chociaż szerokie rury ;)
      I współczesne dżinsy (a może i sztruksy, nie wiem) rzadko są bez lajkry (vel lycry ;) )
      A co do Cergowej - byłam na niej jakieś 10 razy, z czego 2 już po postawieniu wieży. Przeżyłam szok!
      Co najmniej 10-krotnie, jeśli nie więcej, wzrosła liczba turystów wchodzących na szczyt dzięki wieży!
      Tego dnia też były tłumy, ale parę "bezludnych" fotek udało się zrobić :)

      Usuń
    2. W sztruksach-dzwonach też kilka lat temu chodziłem. Czasem to trochę było kłopotliwe, jak się w górach zaplątywały w krzakach :D Teraz już niestety są zbyt dziurawe ;)

      Tych tłumów rzeczywiście nie widać :D

      Usuń
    3. To zszywaj te sztruksy i przyjeżdżaj na Oldskul! Nadadzą się! :)

      Usuń
  3. Piękne wycieczka, ale że kameralna ??? 14 osób to kameralna grupa:)??? Super mieć takie duże grono zaprzyjaźnionych osób z tymi samymi zainteresowaniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jeśli w innych spotkaniach z tego cyklu brało udział 30-40-50 osób to 14 jest jest kameralnie, czyż nie?
      Skrzykujemy się z całej Polski na górskim forum :)
      Wspaniali ludzie!

      Usuń
  4. Piękne tereny z pięknymi ludźmi na okrasę. U mnie jeszcze cały sprzęt oldschool by się znalazł... poza butami, nawet wełniany sweter (czerwony) ale za nic bym się w niego już teraz nie ubrał na wędrówkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zarzekaj się! Wkładaj co masz i dołączaj do nas! Zapraszamy :)

      Usuń
  5. Pięknie ! Ale nie można być wszędzie :(. Ja w tym czasie deptałem po Górach Złotych, tam też są podobne krajobrazy jak w Niskim i Bieszczadach, tylko zamiast cerkwi samotne kościoły w miejscach nie istniejących już wsi(Karpno, Wrzosówka). Mam nadzieję że jeszcze kiedyś uda mi się załapać na oldskul :) Dziadek Zdzich.
















    z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Złotych tez miałeś pięknie! Na razie za mało je znam i będę musiała to nadrobić!
      A Ty na Oldskul już się zbieraj ;)

      Usuń
  6. Jolu jak zwykle relacja oraz zdjęcia wspaniałe. Gratuluję wytrwałości w organizowaniu kolejnego Oldskula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Paweł!
      (żebym jeszcze wiedziała, któryś Ty z Pawłów jakich znam... hmmm )
      ;) :D

      Usuń
  7. Wow! Zdjęcia przepiękne i wy świetnie wyubierani !!! Super, że pogoda tak dopisała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ładnie fotografie :) NO i wędrówka ciekawa. Nie ma to jak się trochę zmęczyć. Zapraszam do siebie na opowieść o płonącym mieście Santiago. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Uwielbiam wędrówki górskie.
      Widzę po Twoim blogu, że prawdziwy z Ciebie obieżyświat!

      Usuń
  9. Takie wyprawy to cudowna odskocznia, ucieczka od szarej codzienności. Przepiękne miejsca. Widok ten zapiera dech w piersiach. Zazdroszczę wyprawy. Kocham góry. Turystyka to jedna z moich największych pasji. Wyssałam to z mlekiem matki tą miłość do gór. "W górach jest wszystko co kocham ..." pisał Jerzy Harasymowicz. I ja tak mam. Cudne fotografie.

    Pozdrawiam najserdeczniej. Góralka z Krakowa 😃

    OdpowiedzUsuń