niedziela, 7 czerwca 2020

Kopystańka na Pogórzu Przemyskim 6.06.2020.



Piękną pogodę zapowiadali na sobotę więc zamarzyła mi się jakaś wycieczka - najlepiej taka, żeby się trochę zmęczyć, dla zdrowotności :)
Od jakiegoś czasu wybierałam się na Pogórze Przemyskie, ale jakoś ciągle bezskutecznie. Tym razem udało mi się zwerbować 3 kobitki więc wycieczka zapowiadała się wesoło. Dzięki dziewczyny, że pojechałyśmy, mimo tego, że na decyzję miałyście tylko kilka godzin :) 

Poszperałam po mapach okolicznych szlaków i od razu wybór padł na Kopystańkę! Nie dość, że urocza nazwa, która do mnie przemówiła,  to można zrobić prawie zamkniętą pętelkę w większości odkrytym terenem z rozległymi widokami! Idealnie!


Wyjechałyśmy bez nadmiernej gwałtowności o ósmej i spędziłyśmy w drodze ponad 2 godziny. Jednak my z tej naszej "Stalówki" nawet na Pogórza mamy daleko...

Na miejscu, w Posadzie Rybotyckiej odnalezienie szlaku trwało chwilę. Dla ewentualnych naśladowców - odbicie szlaku od drogi asfaltowej w ogóle nie jest zaznaczone. Trzeba ok. 100 metów przed zabudowaniami Posady skręcić w prawo na betonową dróżkę. To jest czerwony szlak. 
Samochód zostawiłyśmy przy Cerkwi Św. Onufrego (niestety zamkniętej) i ruszyłyśmy. 


Początkowo idzie się niewielkim laskiem  powolutku łagodnie w górę. Po pewnym czasie betony się kończą i wychodzi się na rozległe piękne łąki. Zdecydowana większość całej trasy wiedzie takim uroczym terenem i daje możliwość podziwiania okolicy aż po horyzont! Achy i ochy słychać było nieustająco!





Jeszcze jedna rada praktyczna - w pewnym momencie, w lesie, ścieżka idzie prosto, ale szlak skręca w prawo. To miejsce jest kompletnie nieoznaczone! Nie tylko, że nie ma znaku sygnalizującego zmianę kierunku, ale też przez kilkaset metrów nie ma ani jednego zwykłego oznaczenia. Miejsce to łatwo poznacie po tym, że w tym miejscu dochodzi się do linii energetycznej i wzdłuż niej należy kontynuować wędrówkę.
Dobrze, że Bożena była czujna, bo ja, zagadana, prawdopodobnie poszłabym dalej prosto. A tak sprawdziłam na maps.me i wiedziałam, gdzie należy iść.
 







Po dojściu na szczyt Kopystańki (541 m n.p.m.) rozpoczęłyśmy małe przyjątko. Jak się okazało Bożena i Marta miały ten sam pomysł na smakołyka i obie upiekły pyszne  placki z rabarbarem, Beata dorzuciła ciasteczka, a ja, tradycyjnie, uraczyłam wszystkich świeżo parzonym espresso!
Przyjątko jak się patrzy!




Dorzućcie do tego przepiękne okoliczności przyrody, ciepły słoneczny dzień, a poczujecie namiastkę naszej sielanki!








Zejście z (Wańki-wstańki) Kopystańki zaplanowałyśmy żółtym szlakiem, równie cudnie-widokowym, prowadzącym do wsi Rybotycze. Stamtąd do samochodu czekało nas 4 km asfaltingu, o którym z niechęcią myślałyśmy.








Jednak oczywiście spróbowałam znaleźć na to sposób i udało się, nawet pomimo czasu zarazy. Miła pani, która z rodziną robiła zakupy w pobliskim sklepie zgodziła się podwieźć mnie do Posady, gdzie przy Cerkwi Św. Onufrego zaparkowany był mój samochód.  Bardzo pani jeszcze raz dziękujemy! 



Przeszłyśmy zaledwie ok 10 km, ale to był doskonały dystans na ten dzień - upał mocno dał nam się we znaki, organizm jeszcze  nieprzywykły do takich temperatur tracił szybko siły i na koniec czułyśmy się zmęczone.

Na trasie spotkałyśmy trochę ludzi (20?), co nas nieco zaskoczyło, oprócz piechurów byli też rowerzyści.
Trasę zdecydowanie polecamy!
To był piękny dzień!
Wszystkie zdjęcia są tu.


19 komentarzy:

  1. Super wyprawa...szlaki tak często nie oznaczone...ale najważniejsze ,ze dalyście radę:) Piękne te Twoje wyprawy Jolu:) P Wszystkiweo NAJ nAJ na imieniny:) Pozdrawiam ja też Jola:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeny! To już za 2 dni. Chyba bym zapomniała!
      Wszystkiego dobrego zatem dla Ciebie, Jolu!

      Usuń
    2. Dziękuję...podglądam Twoje podróżowanie:)

      Usuń
  2. 20 osób? to i tak dużo, bywają dni, że nie ma tam nikogo:-) Jolu, byłaś tak niedaleko mnie, Kopystańkę widzę z okna naszej chatki:-) pewnie mijaliśmy Twoje autko pod cerkwią Onufrego, a widząc obcą rejestrację, byliśmy dumni, że przyjeżdżają do nas zewsząd:-) ludzie u nas życzliwi, pomocni, jeszcze niezdemoralizowani, jak ja to nazywam; kiedyś przy drodze stał szlakowskaz na Kopystańkę, może jak budowali nowy gazociąg, to tyczkę gdzieś odstawili; mieliśmy początkowo w planie sobotnią Kopystańkę, ale w końcu pojechaliśmy do Zagórza, do ruin klasztoru karmelitów, pogoda rzeczywiście była bardzo męcząca, pierwszy dzień upałów po zimnej wiośnie, trzeba się przyzwyczajać:-) kiedyś pokazałam cerkiew Onufrego na blogu, ktoś nazwał ją "śpiącą cerkwią", zobacz sama na drugim zdjęciu ... przymknięte oczy, otwarte usta, a cała ściana jak twarz:-) a myślałam, że to my z naszego zakątka mamy wszędzie daleko:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu, myślałam o Tobie podczas tej wycieczki, a nawet mówiłam swoim towarzyszkom, że to wycieczka z inspiracji Twoim blogiem!
      Ci ludzie też nas zaskoczyli!
      Nie spodziewałam się aż tylu.
      Tak mi się wydaje, że ludzie przymusowo "uwięzieni" cieszą się teraz każdą okazją i jakoś znacznie chętniej (i liczniej) wychodzą "na naturę" ;)
      Tu było sporo osób, w Beskidzie Niskim 2 tyg. wcześniej też mnie zaskoczyła ilość osób - jak nigdy w tych górach.
      Tylko się cieszyć, że ludzie doceniają to co najpiękniejsze :)
      'Śpiąca cerkiew" - idealne spostrzeżenie!!!

      Usuń
  3. Pięknie tam, wspaniała wycieczka, takie wędrówki lubie najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musimy powtórzyć coś na kształt naszej poprzedniej :)

      Usuń
  4. Swietna wycieczka na poczatek sezonu, ale mie tylko na poczatek..bardzo piekne krajobrazy, a chmury mialyscie niezwykle malownicze. Cerkiew rzeczywiscie ma spiaca twarz, ladna murowana cerkiew.. No i ta biesiada na szczycie musiala byc gloriosa. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nowe gadżety do takich biesiad! Skuteczne, a znacznie mniejsze gabarytowo
      ;) :)
      Ostatnio próbowałam na wycieczce rowerowej :)
      https://photos.google.com/album/AF1QipPGPblLqvtf1LCAC_xetXf2kvICEXqXSjUiAtDf

      Usuń
  5. Słoneczna piękna, kobieca wyprawa. Nazwa Kopystańka brzmi uroczo, a do tego góra wygląda bardzo przyjaźnie.
    Piękne widoki, piękne okolice i do tego na koniec wspaniała uczta. Tylko pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna okolica. W pobliżu jest też Kalwaria Pacławska, spod klasztoru także są cudne widoki, a sam wjazd na wzgórze to niezła dawka emocji:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Kalwarii oczywiście wiem, wędrowałam nawet do niej niebieskim szlakiem zimą 2018 roku z naszą lokalną grupą, ale do przejścia ostatniego odcinka właśnie do Kalwarii nie mogłam dołączyć, niestety...
      Tak więc te widoki jeszcze przede mną :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Jestem w Pani wieku i nie wiem czy dałbym radę tyle chodzić i zwiedzać :)
    Zdjęcia piękne, bardzo ładnie Pani na nich wychodzi Pozdrawiam!
    akumulatory motocyklowe yuasa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marku za miłe słowa.
      Jak to mówią - trening czyni mistrza. Wystarczy zacząć, a potem się rozkręcić ;)
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  8. Cieszy mnie bardzo, że Kopystańka jest coraz częściej odwiedzana przez ludzi z różnych stron Polski :) Pozdrawiam. Darek www.kopysno.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam góry, ale bardzo lubię też pogórza, a jeśli oferują takie widoki, jak Kopystańka to sama radość! Będę tam zapewne jeszcze kiedyś, mam zamiar pójść tam z wnukami :)

      Usuń
    2. Spojrzałam na podaną stronę i jestem zachwycona pasją i dokładnością z jaką jest ona prowadzona. Nie jestem w żaden sposób związana z tamtymi stronami, ale z zainteresowaniem przejrzałam i niewykluczone, że wrócę tam nie raz! Gratuluję serdecznie!

      Usuń
  9. Planujesz podróż po Niemczech? Odkryj doskonałe hotele z naszą wyszukiwarką! Zarezerwuj komfortowy nocleg, ciesz się pięknem kraju i stwórz niezapomniane wspomnienia. Rezerwuj z łatwością i pewnością https://www.findbookingdeals.com/pl/de-germany/

    OdpowiedzUsuń