Jak tylko pojawiła się możliwość skorzystania z noclegu po poluzowaniu obostrzeń natychmiast zebrała się grupa miłośników górskich wędrówek gotowa wyruszyć na szlak.
Organizację transportu busem i rezerwację pokoi w Hotelu Górskim w Ustrzykach Górnych mistrzowsko - niepierwszy raz - ogarnął szwagier, a nam pozostało tylko stawić się punktualnie na miejsce zbiórki.
Wyjechaliśmy w piątek po pracy i pomimo ciągłych opadów śniegu dojechaliśmy sprawnie i bez problemów na miejsce. Po zakwaterowaniu krótka narada na temat sobotniej trasy, chwila rozmów integracyjnych i poszliśmy spać.
Rano pogoda cud-malina! Bus zawozi nas do Wołosatego i ruszamy na Tarnicę.
Na Tarnicy krótki piknik i ruszamy Szerokim Wierchem w drogę powrotną.
Jest przepięknie!
W pewnym momencie wyłaniają się w oddali góry na Ukrainie, których nie mogę zidentyfikować. Potem dowiedziałam się, że to Borżawa. Jeszcze nigdy tak wyraźnie ich nie widziałam!
Sporą atrakcją było też obserwowanie ryjówki, która pędziła po śniegu koło mnie. Udało mi się nie tylko zrobić jej zdjęcie, ale i nagrać jej sprint!
Jeszcze zdjęcie zbiorowe, na które ja i Agnieszka nie zdążyłyśmy dojść, ale Kuba wkleił nas mistrzowsko w zdjęcie Jasia S.
Potem pięknym lasem zeszłyśmy na dół.
Następny dzień to zupełnie inne oblicze zimy! Nieprzyjazne! Chmury nisko wiszące, czasem unoszące się nieco, tańczące, kłębiące się... Liczyliśmy na zapowiadane okno pogodowe, ale ono nadeszło jak już byliśmy z powrotem na dole. Nam trafiło się kilka chwil błękitnego nieba podczas podejścia, ale na grani wicher przewracał co chudszych i ani promyka nie uświadczyliśmy.
Zdecydowaliśmy się na wejście na Połoninę Caryńską z Przełęczy Wyżniańskiej. To krótkie, ale mocno strome podejście. Szłam nim pierwszy raz.
Jeszcze ilustracja co się działo na grani, jak wszystko fruwało, nawet kijki. Filmik Agnieszki G. i Ani S.
Po zejściu niżej wszystko ucichło i świat znów był dla nas przyjazny :)
A nam pozostało tylko zebrać swój dobytek i wyruszyć w drogę powrotną do codziennego życia...
Podładowane akumulatory wystarczą na jakiś czas, ale plany na kolejne wypady już się rodzą :)
Wszystkie zdjęcia z tego wyjazdu są tu: https://photos.app.goo.gl/zVEeSGQJ5JwLePp89
Cudną pogodę mieliście, a widoki dalekie i przejrzyste. Nas w tę niedzielę zasypało, a raczej zawiał wiatr, który naniósł śniegu na drogi, że baliśmy się utknąć. Całkiem spora grupa zebrała się na wyjazd:-) Przed wielu szłam z koleżanką na dziko spod schroniska M.Rawka na Połoninę Caryńską, trochę z duszą na ramieniu, bo byłyśmy widoczne jak na patelni, o straż parku pilnuje:-) pamiętam te stromizny, teraz wyznaczyli szlak, jeszcze nim nie szłam. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPomimo, że po Bieszczadach chodzę już 29 lat tym szlakiem szłam pierwszy raz. Fajny, pomimo stromizn, bo szybko się jest na grani :)
UsuńMam nadzieję, Mario, że zima już Wam (i nam wszystkim) odpuści. Już chce się wiosny :)
Ciekawe, czy będę ją miała za 2 tygodnie w Beskidzie Niskim?
Pozdrawiam serdecznie
Jola
Kiedy trafia się taka pogoda na wyczekany wyjazd to się nawet nie czuje zmęczenia ;), zostają tylko piękne wspomnienia !
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia na szlaku !
Do zobaczenia, Zdzisław! Też pięknie miałeś z Tatrach :)
UsuńAleż pięknie, moje marzenie, wciąż niespełnione - Bieszczady zimą; znam je tylko w wydaniu letnim i jesiennym. Niestety, z Wrocławia daleko, za daleko... Pozdrawiam już prawie wiosennie:)
OdpowiedzUsuńA dlaczego zimą za daleko, a latem i jesienią nie? ;) :D
UsuńDziękuję za pozostawienie śladu w postaci komentarza :)
No masz rację, paradoks:) mialam na myśli taki wypad na weekend, w ostatniej chwili,
Usuńz Wroclawia mogę tak skoczyć w Sudety, w Bieszczady raczej na dluzej, a ostatnio sie "nie sklada", niestety.
Moze jeszcze kiedyś się uda:)