czwartek, 13 stycznia 2022

2. Baltic Velo lipiec 2020 Mrzeżyno - Darłówko

 

16-17.07.2020

Odcinek, jaki przejechałyśmy tego dnia bardzo mi się podobał! Drewniana kładka w Dźwirzynie niemal jak rollerkoster ;),  ścieżka poprowadzona samiutkim brzegiem morza, odcinki biegnące nad bagnami z Bałtykiem po lewej i rozlewiskami po prawej, dzika róża na brzegu, a nawet kolor morza - to wszystko zaskoczyło mnie swoją urodą!
















Po drodze wjechałyśmy trochę do Kołobrzegu w poszukiwaniu takiego kartusza, który wystarczy nam do końca naszej wyprawy, a przynajmniej do Trójmiasta. Nie było łatwo go znaleźć dzięki czemu parę ładnych miejsc widziałyśmy :) 





 


Zwieńczeniem tego fajnego dnia było spełnienie sobie naszego wspólnego marzenia - noclegu na plaży!

Znalazłyśmy sobie świetną miejscówkę gdzieś między Ustroniem Morskim a Gąskami i - nie bez trudu - dociągnęłyśmy po piachu nasze obciążone rowery.  Zachód słońca nie był spektakularny, ale wschód całkiem ładny!






Po śniadaniu na plaży i "leniwej kawie" ruszyłyśmy w dalszą trasę. Najpierw była latarnia morska w Gąskach, potem plaża pełna kolorowych, malowniczych kutrów rybackich oraz równie malowniczych tłumów plażowiczów w Chłopach. 

Właśnie tam zafundowałyśmy sobie najpiękniejsze gofry, jakie kiedykolwiek jadłam! Smakowały tak samo jak wyglądały - mniammmm...

W okolicy Chłopów mijamy 16. południk geograficzny. Wziąwszy pod uwagę, że przez Polskę przebiega wiele południków nie jest to nic nadzwyczajnego, ale nie wiem, czy gdzieś oprócz Chłopów uczyniono z tego lokalną atrakcję? 













W Mielnie jadąc mierzeją między Bałtykiem a jeziorem Jamno mijamy charakterystyczne domki na wodzie. W pobliżu bytuje wiele ptaków, a naszą uwagę zwracają przede wszystkim łyski.





Malowniczą drogą nad jeziorem dojeżdżamy do miejscowości Osieki, gdzie przy brzegu, w pobliżu kościoła o ładnym, prostym wystroju, robimy sobie dłuższy popas. Porządnie najedzone pojechałyśmy dalej zahaczając o Dworek Osiecki i kościół w Iwięcinie, którego nie uwieczniłam z zewnątrz (jak to się stało?), ale na szczęście wewnętrzne piękne detale mam w albumie :)












Potem już bez zbędnej zwłoki pocisnęłyśmy żwawo do Darłówka na camping z niezbyt miłym panem z obsługi. Niestety, ceny nie zanotowałam, ale było podobnie jak gdzie indziej.






 

Zdjęcia z tych dni - zapraszam :)

C.d.n.

8 komentarzy:

  1. Super wspomnienia, super wyprawa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia, wesoła gromadka.
    Mam słabość do zapachu dzikiej róży nad brzegiem morza.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Haniu. Gromadka zaiste wesoła!
      Pozdrawiam także :)

      Usuń
  3. Darłówek też niezbyt miło wspominam, choć Darłowo fajne miasto - ale wszędzie parkingi płatne, ja jednego znaku nie zauważyłem, ciężarówka zasłoniła mi parkometr i...mandat dostałem :D ech...a na drugi dzień, jak przyjechałem go opłacić, to mnie w kiblu zamknęli i musiałem przez okno wiać ;) hehe, tak, że to takie miasto dziwne ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i takie niemiłe doświadczenie rzutuje potem na niefajne skojarzenia z miejscem...
      Lepiej, żeby milsze przygody nam się trafiały ;) :D

      Usuń
  4. Ale się tam pozmieniało... Brawo Dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Ale, że co? Że pniaki zniknęły czy może, że "urosły" (plażę wypłukało)?

      Usuń