środa, 19 stycznia 2022

5. Baltic Velo lipiec 2020 Łeba - Chałupy

 22-24.07.2020

 

Następny dzień poświęcamy w całości na szwendanie się po Ruchomych Wydmach i okolicach.

Miejsce jest powszechnie znane, ale trochę moich zdjęć zamieszę, szczególnie, że obłoki przepływające licznie po niebie ciekawego  światła zdjęciom przydawały.

Najpierw rzut oka na jezioro Łebsko, a potem wchodzimy na wydmy, na których wieje okrutnie i wbija nam ostre "szpileczki" w odsłonięte łydki. Nawet ten wiatr udało mi się pokazać.

 






















Jaką słońce czyni różnicę  - trzy zdjęcia w ciągu kilkudziesięciu sekund.



Wieczorem idziemy na zachód słońca na plażę i tradycyjnie piwem kończymy dzień. Śpimy na tym samym kempingu co poprzednią noc.




Rano ruszamy w dalszą drogę. Do Nowęcina jest ok, ale potem... brak oznaczeń szlaku, bardzo piaszczysta droga przez las, na której co chwilę musiałyśmy pchać, a obciążone rowery grzęzły w piachu. Ciężki odcinek! Na szczęście w okolicy latarni morskiej Stilo skończyło się to, co najgorsze, zaczęła się polna lub leśna, ale bardzo miła, gładka, bez muld i wyrw droga. I to z widokiem na latarnię Stilo i żurawie.





Jechało się fajnie. Tego dnia ukręciłyśmy ok 84 km. Zatrzymałyśmy się chwilę w rejonie ujścia do morza rzeki Piaśnicy, było ono niezwykle ciekawe - rzeka przez kilkaset metrów płynęła równolegle do morza zanim przebiła się przez plażę. No i żal nam było, że to nie my płyniemy w tych kajakach! Kiedyś tam trzeba będzie spłynąć :)






 Tego dnia zatrzymałyśmy się jeszcze chwilę na Rozewiu i w Jastrzębiej Górze, po czym popedałowałyśmy dalej aż do Chałup, w których zostałyśmy na noc na kempingu, który bardziej kombinat turystyczny przypominał niż miejsce odpoczynku! 







Następny dzień jest szczególny! Przede wszystkim tego dnia mamy dojechać do celu. Takie było założenie minimalne. No chyba, że sił, czasu i zapału nam wystarczy - wtedy pociśniemy dalej. 

Po drugie - na tym odcinku czekają nas atrakcje towarzyskie i to aż dwie.

W Jastarni na wakacjach przebywają moje ulubione koleżanki - Karina i Wiesia więc staniemy tam na wspólną kawę. A w całej drodze przez półwysep helski towarzyszyć nam będą dwie Asie z młodzieżą - specjalnie w tym celu przyjechali z Olsztyna, w którym byłyśmy dzień przed naszą wyprawą rowerową i razem spływałyśmy rzeką Marózką koło Olsztynka.



Niestety Hel nam pokazał swoje zachmurzone oblicze, a gdy na  koniuszku Polski robiłyśmy pamiątkowe zdjęcia już całkiem wyraźnie padało. 










Ponieważ deszcz już mocno padał zdecydowałam się wracać do Władysławowa pociągiem. Na szczęście było też miejsce dla roweru. Dziewczyny włożyły peleryny i ambitnie popedałowały z powrotem.

Po godzinie deszcz ustał a my postanowiłyśmy jednak skończyć naszą wyprawę na granicy z Rosją!

Pojechałyśmy więc na południe, minęłyśmy Puck i rozglądałyśmy się za jakąś miłą miejscówką na noc. Znalazłyśmy taką gdzieś między Błądzikowem a Rzucewem. Ostatnie kilometry jazdy rozświeca nam ciepłe światło zachodzącego słońca, które wychyliło się na chwilę spośród chmur.















Zdjęcia z tego odcinka

Zapraszam wkrótce na szósty, ostatni odcinek naszej bałtyckiej trasy.

6 komentarzy:

  1. Ależ światło na koniec dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej na koniec, bo cały dzień to fotograficzna porażka! :)

      Usuń
  2. Jak spędzać czas nad morzem to właśnie w TAKIM WYDANIU! Piękna sprawa, Jolu! Podziwiam Cię i ściskam mocno! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Justynko :) Jak miło, że wciąż mnie pamiętasz! Też mam Cię w ciepłych, serdecznych wspomnieniach :) I obserwuję (choć z przerwami) Twoje ambitne poczynania.

      Usuń
  3. Zam te tereny, ale zawsze cieszą. A kajaki... o tak... kajaki też są dobre!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba teraz kajakami się zajmę przez chwilę i napiszę jakąś relacyjkę. W końcu wszak dorobiłam się właśnie własnego kajaka :D

      Usuń