czwartek, 11 maja 2017

Jak znaleźć towarzystwo na wycieczki? Oto moje sposoby (z górami w tle)




W ostatniej opowieści z Dolomitów (część 1część 2, część 3) "Jola szalona" obiecała, że we wrześniu już "siądzie na tyłku". I tak było, ...ale tylko przez 3 tygodnie. Bo potem nastąpiło kilka drobnych, najczęściej weekendowych wyjazdów w różne rejony Polski (głównie góry, jak zwykle).

Opiszę je tutaj w jednym poście, ponieważ będą dobrą ilustracją odpowiedzi na pytanie - skąd wziąć towarzystwo na wycieczkę?
Czytelnicy mojego bloga, a czasem też znajomi mówią/piszą do mnie "też bym tak chciał/a podróżować, wędrować, czy jeździć na rowerze, ale nie robię tego, bo nie mam z kim".
Sama też się borykałam (i czasem nadal borykam) z tym problemem. Kiedyś było prosto! Wiadomo było z kim - z mężem! Lubiliśmy aktywne życie i ciągle nas gdzieś nosiło. 
A potem zostałam sama i po długim i trudnym okresie adaptacji do samotności postanowiłam, że muszę coś z tym zrobić! Bo chociaż uwielbiam samotną wędrówkę po górach to tylko na krótką metę. Jestem "zwierze towarzyskie" i lubię dzielić się wrażeniami z drugim człowiekiem :).

Opisując, co robiłam we wrześniu i październiku, poświęcę trochę uwagi ludziom, którzy mi towarzyszyli (lub nie).


Jura Krakowsko-Częstochowska (zdjęcia)

Zaczęło się od autokarowej wycieczki z pracy na Jurę Krakowsko-Częstochowską pod koniec września. 
Zwiedziliśmy ruiny zamków w Mirowie, Olsztynie, Ogrodzieńcu, zamek w Bobolicach, Grotę Łokietka, Złoty Potok i inne miejsca. Było bardzo wesoło, a pogoda wspaniale dopisała.












Uwielbiam swoje koleżanki z pracy, ale one niezbyt uwielbiają górską wędrówkę lub podróże z plecakiem. A te nieliczne, które to lubią - robią to ze swoimi rodzinami :)
Dlatego z nimi spotykam się na pogaduchach albo w kinie :)

Ten rok jest dla mnie wyjątkowy pod względem obowiązków służbowych i dlatego mogłam sobie pozwolić na tydzień wolnego, toteż nie wróciłam do domu z wszystkimi tylko pojechałam do Krakowa, a stamtąd następnego dnia w...

Tatry (zdjęcia)

Od dawna marzyłam o wrześniowych Tatrach, mnóstwo ludzi zachwyca się spokojem  na szlakach i barwami jesieni na szczytach w tym okresie. Miałam jechać z koleżanką,  jednak ostatecznie ona nie mogła wyjechać więc byłam sama. Ale akurat po Tatrach to ja baaardzo lubię chodzić sama! Mogę się wtedy zatrzymywać kiedy chcę i ile chcę, a chcę dużo, bo to góry wysokie, wędrówka długa i mozolna. Mogę spokojnie robić zdjęcia, odpoczywać i nie martwię się, że ktoś na mnie czeka. A na szlaku zawsze są inni ludzie, gdyby się okazało, że ich potrzebuję, bo np. (tfu! tfu! tfu!) skręciłam nogę.
Zdecydowałam się dotrzeć do miejsc, które od dawna miałam w planie, ale jakoś ciągle nie były po drodze, czyli na dwie przełęcze - Krzyżne (2 112 m n.p.m.) i Zawrat (2 159 m n.p.m.)
Autobusem (w którym niespodzianie spotkałam internetowego znajomego) dojechałam do Zakopanego, a stamtąd poszłam przez Boczań do Murowańca na Hali Gąsienicowej, gdzie spędziłam noc. 





Następnego dnia przez dłuuugą Dolinę Pańszczycy weszłam na Krzyżne i poszłam dalej do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. I tu muszę napisać dwa słowa o tym schronisku. Byłam w nim wiele razy, lubiłam je, ale nigdy wcześniej w nim nie spałam i nie wiedziałam, że obsługa tam i ogólnie atmosfera jest tak wspaniała! Murowaniec nie ma startu, jak dla mnie. 
Muszę tam jeszcze wrócić nie raz!











Ostatniego dnia miałam zamiar wrócić przez Zawrat do Murowańca, a potem zejść do 
Zakopanego.  Okazało się jednak, że zejście z ciężkim plecakiem w stronę Hali Gąsienicowej jest dla mnie za trudne. Pokonałam kilka ciągów łańcuchów, ale plecak mną miotał, zaczęłam się bać więc wróciłam na przełęcz i spokojnie Doliną Roztoki (gdzie spotkałam kunę pierwszy raz w Tatrach) doszłam do Palenicy Białczańskiej i jeszcze tego samego dnia pojechałam odwiedzić znajomych w Tychach i rodzinę w Mikołowie. A na Zawrat wrócę kiedyś "na lekko" :)







 


 Góry Stołowe (zdjęcia)

Prosto ze Śląska pojechałam na kolejny zjazd forum Góry-Szlaki. To moje ulubione forum górskie, na którym poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi! Od 7 lat spotykam się z nimi na zjazdach, spotkaniach górskich i kameralnych wędrówkach. Przemierzyliśmy razem mnóstwo szlaków w górach polskich, słowackich, czeskich, rumuńskich, a nawet szwajcarskich! Zachęcam bardzo do zalogowania się wszystkich, którzy lubią górskie wędrówki. Nie bójcie się, że my się już znamy - zostaniecie przyjęci jak swoi! Ciągle ktoś do nas dołącza. Są wśród nas "szybkobiegacze", ale są też "nieśpieszne snuje". Każdy znajdzie coś dla siebie :) Na forum ostatnio nie jesteśmy zbyt aktywni, ale w realu tak!
Opisywałam już na blogu nasze wędrówki np.  Fogarasze, Oldskulowa wędrówka
Tym razem zjazd, już 51., był w górach Stołowych. Zjechało się nas 70 luda, a naszą bazą było schronisko Pasterka. Było jak zawsze wesoło i intensywnie! Byliśmy na najwyższym szczycie Gór Stołowych czyli Szczelińcu (919 m n.p.m.), w Błędnych Skałach, na Pielgrzymie i wielu innych miejscach.

















Pomimo, że opisałam już dość liczne grono znajomych wciąż bywa, że towarzystwa do realizacji jakiegoś pomysłu brakuje więc staram się "zaglądać" to tu to tam, żeby poszerzać grono znajomych. Dlatego też należę do kilku grup, forów i społeczności zarówno w internecie jak i w realu. 

Bieszczady (zdjęcia)

I właśnie w jednej z takich internetowych społeczności dla moich rówieśników (50+50) poznałam kilka fajnych kobitek i postanowiłyśmy się spotkać w ostatni weekend października. Dziewczyny bardzo też chciały "skosztować" górskiej wędrówki :-).
Ewa i Bożena z Wejherowa, Alina z Sępólna K. i ja przyjechałyśmy do Joli z Przemyśla. Wieczór spędziłyśmy na "wieczorku zapoznawczym" w hotelowym pokoju, a rano (bez Joli) pojechałyśmy w Bieszczady. Ależ nam się pogoda trafiła! Było cudnie!!!
Niepewna kondycji dziewczyn zaproponowałam wejście najkrótszym szlakiem na Połoninę Wetlińską (z Przełęczy Wyżnej). Okazało się, że wysportowane dziewczyny bez trudu pokonały szlak i zachwycone wędrówką i widokami chciały więcej! Przeszłyśmy więc całą Połoninę i z Przełączy Orłowicza zeszłyśmy do Wetliny. To naprawdę kawał szlaku - brawo dziewczyny!



















 Wieczorem dojechała Zosia z Jasła w sam raz na wieczorną imprezkę, a rano, na zwiedzanie Przemyśla dołączyła jeszcze jedna Przemyślanka Ela. 










A że się polubiłyśmy to za tydzień znów się spotykamy! Tym razem odwiedzimy Jasło i Beskid Niski. 


Niedzielne wycieczki rowerowe (zdjęcia, zdjęcia)


A w realu chodzę czasem na spotkania różnych grup turystycznych w swoim mieście. I zdarza mi się pojechać z nimi w góry, ale najczęściej jeździmy w niedziele na długodystansowe wycieczki rowerowe po okolicy. To też uwielbiam!








Znalezienie towarzystwa do podróży, do wycieczek pieszych, rowerowych, kajakowych, a także do tańca, gry w brydża czy czegokolwiek innego nie jest łatwe.
Oprócz tego, że musimy być "takim samym gatunkiem człowieka" ;-) , że musimy się po prostu lubić to musi też zadziałać wiele innych czynników. Często trudno znaleźć wspólny wolny termin, bo praca, obowiązki rodzinne itp. Czasem komuś zabraknie pieniędzy, czasem komuś nie pasuje spanie w namiocie albo przeciwnie - zbyt drogi pensjonat. Itd. itp.

Ale towarzystwo nigdy się nie znajdzie, jeśli się go po prostu nie szuka!

Tak więc widzicie, że chcę i szukam sposobu!
Szukam i znajduję    ...czego i wam życzę!




2 komentarze:

  1. No naprawdę jestem pełna uznania dla Ciebie i reszty Dziewczyn. Stanowicie zgraną paczkę. Można z Wami konie kraść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tu akurat opisałam bardzo różne środowiska i grupy, a każda z nich stanowi odrębny potencjał dla znalezienia sobie towarzystwa na różne aktywności :)

      Usuń