Zrobiłam to!
Udało się zamienić kolejne marzenie we wspomnienie.
Był poniedziałek ostatniego tygodnia października. Była przepiękna pogoda, ale ja miałam na ten tydzień zaplanowane obowiązki więc czekało mnie siedzenie w mieście.
Niespodziewanie koło południa zadzwonił telefon - obowiązki muszą poczekać, covid w natarciu u niektórych... Na szczęście nie u mnie więc błyskawicznie podejmuję decyzję! Jadę w Tatry! Nie mogę zmarnować takiej pogody.
Jeszcze zadzwoniłam do Murowańca, do Roztoki, do "Piątki" - wszędzie są wolne miejsca, mogę przyjeżdżać. Cuuudnieee!
Spływy rzekami u-wiel-biam! Najbardziej wielodniowe, ze spaniem w namiocie tam, gdzie nas noc zastanie. Tych dłuższych mam już trochę w życiorysie, choć zdecydowanie częściej były to spływy jednodniowe.
Dziś napiszę o 5-dniowym spływie Tanwią. Są tacy, którzy tą rzeką spłyną w 2 dni, ale ja i moi przyjaciele jesteśmy włóczęgami. Nam się nie spieszy. Lubimy celebrować święty czas kawy ("Świętego Czaskawego" jak mówią moje wnuki :D ), wyspać się do syta, prowadzić nocne Polaków rozmowy długo w noc. Dlatego potrzebowaliśmy 5 dni.
Było nas pięcioro - dwie pary młodych ludzi i ja - babcia solo. Kajak miałam dwuosobowy, ale płynęłam sama. Fajnie było tak wrzucać swoje bambetle bez konieczności żmudnego układania ich w kajaku.
Szukając kajaków trafiliśmy do Pana Tomka - nie mogliśmy lepiej! Bardzo miły, bezproblemowy kontakt, elastyczność (część ekipy przedłużyła spływ o 1 dzień), dobre kajaki (płynęliśmy Vistami), ceny niższe niż gdzie indziej i do tego ja, płynąc solo, zapłaciłam połowę ceny! Do tego ciekawa osobowość. Zdecydowanie polecamy!
25-27.07.2020
22-24.07.2020
Następny dzień poświęcamy w całości na szwendanie się po Ruchomych Wydmach i okolicach.
Miejsce jest powszechnie znane, ale trochę moich zdjęć zamieszę, szczególnie, że obłoki przepływające licznie po niebie ciekawego światła zdjęciom przydawały.
Najpierw rzut oka na jezioro Łebsko, a potem wchodzimy na wydmy, na których wieje okrutnie i wbija nam ostre "szpileczki" w odsłonięte łydki. Nawet ten wiatr udało mi się pokazać.
20-21.07.2020
Ten dzień poświęcamy w całości na penetrację okolicy. Zaczynamy od lekkiego poślizgu, bo z rana pada i pogoda ogólnie niepewna i zmienna. W końcu przestaje i ruszamy. Pierwszy cel to Kluki - przede wszystkim skansen i wieża widokowa na jezioro Łebsko. Po drodze wstępujemy na cmentarz ewangelicki w Klukach.
18-19.07.2020
Tak jak pisałam w poprzednim odcinku droga z Mrzeżyna do Darłówka była piękna. Ale z całego naszego wybrzeża najbardziej zachwycił mnie fragment między Darłówkiem a Jarosławcem, od którego zaczęłyśmy kolejny dzień.
Być może na moje odczucia wpływ miała piękna słoneczna pogoda, która przydawała wodom Bałtyku cudnego szmaragdowego koloru, ale na pewno nie tylko to. Popatrzcie sami!
16-17.07.2020
Odcinek, jaki przejechałyśmy tego dnia bardzo mi się podobał! Drewniana kładka w Dźwirzynie niemal jak rollerkoster ;), ścieżka poprowadzona samiutkim brzegiem morza, odcinki biegnące nad bagnami z Bałtykiem po lewej i rozlewiskami po prawej, dzika róża na brzegu, a nawet kolor morza - to wszystko zaskoczyło mnie swoją urodą!
13.07.2020
Po cudownych wrażeniach z mojego długodystansowego debiutu rowerowego na Green Velo pojawiło mi się mnóstwo rowerowych marzeń. Odkładałam je jednak na jakieś "potem", bo przegrywały konkurencję z tanimi lotami, przenoszącymi mnie w egzotyczne krainy :)
Aż przyszedł covid i ostudził nas w zagranicznych zapędach. Ale... nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie! Idealny czas na wprowadzenie w życie rowerowych planów. Wybór padł na polskie wybrzeże Bałtyku.
6-7.03.2021
Ludzie z utęsknieniem wypatrują wiosny, zima powoli się wycofuje, a nam z Lidką udało się w pierwszy weekend marca przepięknie ją pożegnać w górach. Kolega Grochu podrzucił pomysł z zachodem słońca na Wielkiej Raczy i to był strzał w 10 na ten dzień!
Udało się uchwycić białe, ośnieżone drzewa i krzewy w pięknej, różowo-złotej poświacie ostatnich promieni...
Jak tylko pojawiła się możliwość skorzystania z noclegu po poluzowaniu obostrzeń natychmiast zebrała się grupa miłośników górskich wędrówek gotowa wyruszyć na szlak.
Po wielu zmianach akcji i terminu ostatecznie lodospady zostały prezentem walentynkowym.
Widzieliście to niezwykłe miejsce? Znacie je? Popatrzcie na odsłonę 2021 :)
19-20.12.2020
Takie czasy nastały, że nie można wyjeżdżać w świat (bez ryzyka ewentualnych komplikacji) więc bardzo sobie ostrzyłam ząbki na zimowe góry do syta podczas ferii! Wspaniała perspektywa! Aż tu nagle oświadczają, że żadnych wyjazdów nie będzie, że "wszystko" zamykają, ograniczają, zabraniają...
No, ale jak to?! Mnie już tyłek przyrósł do fotela przed komputerem od tej zdalnej pracy i narządy ruchu mi zanikają.
Decyzja zapadła natychmiast. Najbliższy weekend muszę spędzić w górach! Inaczej się uduszę, wpadnę w depresję albo i jeszcze coś gorszego ;) |:D Czyli wyjeżdżam jutro po pracy. To nic, że to ostatni weekend przed świętami, że jeszcze nic nie przygotowane, a wszystkie dzieci zjeżdżają do mnie. Zdążę!
Wysyłam do znajomych smsy z pytaniem, kto się w góry wybiera i czy mogę dołączyć? I wkrótce jest już piękny plan. w sobotę czeka mnie wschód i zachód słońca na Babiej Górze, a w niedzielę debiut na Szyndzielni i Klimczoku.
Jakoś tak pod koniec wakacji zadzwonił szwagier i zapytał, czy chcę jechać w "płonące" Bieszczady, bo właśnie jedzie do Wetliny i będzie rezerwował noclegi więc rozpytuje wszystkich, żeby wiedzieć ile ma rezerwować. No ba! W Bieszczady zawsze! Termin pasuje więc decyduję się od razu.
Pomysł spodobał się licznym wielbicielom Bieszczadów, bo ostatecznie pojechało nas 18 osób kilkoma samochodami. Do Ośrodka Szkolno - Wypoczynkowego Caritas Diecezji Sandomierskiej (fajne miejsce!) dojechaliśmy wszyscy w piątkowy wieczór dość późno więc spotkanie integracyjne było króciutkie.