niedziela, 3 maja 2015

... ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal, gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal...

Muszę jeszcze wspomnieć o spływach kajakowych...
Stanowiły bowiem jedną z naszych ulubionych form spędzania czasu, szczególnie ostatnio, kiedy góry dla Piotrka stały się prawie niedostępne.

Zdarzało się od dawna, że pływaliśmy po jeziorach, ale nigdy nie mieliśmy do tego jakiegoś szczególnego zapału.
Dopiero spływ po Krutyni na Mazurach rozbudził nasz apetyt. Spodobało nam się. Ale na Mazury mamy 500 km, więc nie ma mowy o weekendowych spływach.
Poszukaliśmy tedy, czy nasze okolice nie oferują takiej rozrywki. 



Interesowały nas spływy wyłącznie rzekami, bo tylko one oferują to, co lubiliśmy najbardziej: nieustające zakręty, powalone drzewa, nisko zawieszone mostki, szerokie łachy płycizn, liczne wysepki i rozgałęzienia rzek.
Na jeziorze cała idea polega na tym, że wioślarz stanowi napęd! Cały czas wiosła muszą być w użyciu, aby posuwać się naprzód, a widoki nie zmieniają się znacząco.

Jezioro Lubniewickie


Zalew Soliński


Na rzece to nurt stanowi główny napęd, a zadaniem wioślarza jest manewrowanie pomiędzy przeszkodami! I to jest suuupeeer!



Z czasem bardziej, niż te mazurskie, leniwe...







...woleliśmy nasze okoliczne rzeczki, bo mają one znacznie żywszy nurt!
Najczęściej spływaliśmy po Wieprzu, kilka razy po Tanwi, były też spływy Wyżnicą aż do Wisły, do której Wyżnica uchodzi między Kazimierzem Dolnym a Sandomierzem.

Gdy jeździliśmy całą rodziną, w ramach wyrównywania potencjału, spływaliśmy najczęściej w parach mieszanych wiekowo i płciowo :lol: Najsłabsze i najmocniejsze ogniwo, czyli ja i Kuba w jednym kajaku, Agatka i Piotrek w drugim :D





Ale z czasem składy się często zmieniały z różnych powodów. A to Agatka zabrała koleżankę, która od pierwszego razu zakochała się w kajakach



A to przybyło nas - Agatka pływała z Rafałem :)



A to inne powody zadziałały :)



Pierwszą rzeką, którą spłynęliśmy w okolicy była Tanew.

W górnym odcinku jest na niej sporo przeszkód...



... ale szybko robi się zbyt spokojna, jak dla nas :D



Potem spływaliśmy Wieprzem, na który najczęściej wracaliśmy. Mniejszy, bardziej kręty i pozagradzany drzewami i mostkami bardzo nam się podobał.









A w końcu trafiliśmy na Wyżnicę na Wyżynie Lubelskiej. Tam to jest nurt! I przeszkoda na przeszkodzie! :D Rewelacja! Pokochaliśmy ją od pierwszego wejrzenia! Gdyby jeszcze nie była taka brudna... :roll:





Wyrobić pomiędzy tymi dwoma drzewami to naprawdę sztuka!



Czasami nie da się przepłynąć! Pień drzewa leży w poprzek rzeki tuż pod lustrem wody! Trzeba wysiąść i przeciągnąć. Nas na szczęście przeciąga Rafał :-)



Albo jest przeszkoda, której się nie da sforsować - np. metrowy, sztuczny wodospad. Wtedy są przenoski! :)



Zazwyczaj pływaliśmy przy ładnej pogodzie, ale bywało, że i w deszczu.



Wszystkie nasze spływy były jednodniowe, z wyjątkiem pewnego późno-wrześniowego wyjazdu z przyczepą. Pojechaliśmy w piątek wieczorem, zmęczeni po całym tygodniu. Było zimno więc szybko rozpaliliśmy ognisko, a Piotrek w jego cieple błyskawicznie zasnął :lol:



Następnego dnia spływaliśmy...



...aż do zachodu słońca





Nasza miejscówka sfotografowana z wody.



A wieczorem znów ognisko - tym razem nikt nie zasnął , wszyscy byli wyspani!



No, ale nie zawsze wszystko przebiega gładko! Czasem kostropato! :lol: :lol: :lol:
Czyli z kąpielą :D

Płynęliśmy po Tanwi dużą grupą - 5 kajaków. Był 20 maja 2007
Nadeszła pora posiłku, znaleźliśmy miejsce i po kolei zaczęliśmy "cumować". My z Kubą jako ostatni, z grupy. Nasz kajak to ten zielony na końcu



Ale zanim tak ładnie się w rządku ustawiliśmy rozegrały się sceny dramatyczne! :lol:

Oto one! :D

Wystawiłam nogę za burtę, jak wszyscy i nagle chlup! jestem pod wodą. Wygramoliłam się na brzeg ociekająca - Janusz foci bezlitośnie! (całe szczęście! :D)



Kuba patrzy i śmieje się ze mnie! (nie tylko on! :D)



A ja nie mogę uwierzyć, że powtarza moje błędy!



Coś ty zrobił?! - krzyczę... :D



Przecież widziałeś, że wpadłam po szyję!



Skąd mogłem wiedzieć, że tu tak głęboko?! Myślałem, że się wygrzmociłaś, bo straciłaś równowagę! :lol:



No tośmy się pięknie skąpali! :lol: :lol: :lol:



Na tym zdjęciu zaznaczyłam miejsce "akcji"



Dlaczego się skąpaliśmy? Otóż stanęliśmy w miejscu, w którym obok brzegu była wysepka utworzona na starym pniu, a ostry w tym przewężeniu nurt wypłukał dno na głębokość 2 metrów! Inni mieli grunt na wysokości łydek, a my nad głowami! :lol:

Dobrze, że wspólnymi siłami całej ekipy udało się znaleźć suche ciuchy do przebrania!
Ale komórkę Kuby trzeba było wymienić :/

I jeszcze jedna przygoda z kąpielą nam się przydarzyła, niestety sama kąpiel nie została udokumentowana 8)
Ale i tak jej okoliczności i skutki sprawiają, że warto o niej opowiedzieć! :D

Pewnego razu, a było to 17 maja 2009 roku, postanowiliśmy znów pojechać na spływ Wieprzem. Nie znaleźliśmy chętnych do towarzystwa, byliśmy tylko we dwoje.
Zamarzyło się nam, że każde z nas weźmie sobie swój kajak.
Ale w wypożyczalni (mamy już w niej zniżki ) była tylko jedna normalna jedynka! Pozostałe jedynki to karolinki - kajaki "nienormalne" :D
Czyli jakie? Długie na 6 metrów, wąskie, o prawie okrągłym przekroju! Szybkie i zwinne, ale bardzo niestabilne! :/

Wahaliśmy się chwilę, ale Piotrek stwierdził, że chce karolinkę!
Skoro chce - ja mu bronić nie będę :D
Dosiadłam więc swojego sundance'a...



...a Piotrek swojej karolinki



I tak sobie płynęliśmy radośnie...





A że płynęło nam się wspaniale, postanowiliśmy przepłynąć wszystkie odcinki, czyli aż do Szczebrzeszyna (tego od chrząszcza w trzcinie! :D), czyli włącznie w trudnym odcinkiem przed młynem, gdzie Wieprz jest sztucznie spiętrzony w wąskim kanale z baaardzo szybkim (bo mającym napędzać młyn) nurtem...

...aż zachciało nam się zamienić na kajaki :D





Niedługo po tej zamianie natrafiłam na przeszkodę, omijając którą wychyliłam się nieco w bok, a wtedy karolinka pokazała na czym polega jej niestabilność i w mgnieniu oka znalazłam się poza kajakiem!
Dzięki wrodzonemu doskonałemu refleksowi ( ) udało się zminimalizować skutki - nic się nie utopiło, a ja byłam mokra jedynie od pasa w dół! :D

Oczywiście natychmiast oddałam karolinkę jej wielbicielowi i wróciłam do swojego sundance'a.

I znów płynęliśmy radośnie aż do wspomnianego wcześniej kanału...

Zdjęć nie będzie... Musi wystarczyć opis :D

Sundance'a przepłynął kanał jak mistrz!
Z karolinką było gorzej :/ W zarośniętym kanale zahaczyła o jakiś krzak i natychmiast stanęła w poprzek! Sięgała akurat od brzegu do brzegu.
Piotrek próbował delikatnie ją naprostować, ale silny prąd nie pozwalał na osiągnięcie sukcesu :/
W końcu musiał podjąć bardziej zdecydowane próby, a te zakończyły się... kąpielą, oczywiście! :D

Tak więc oboje mokrzy i zmarznięci (ciepło było tylko w południe) zostaliśmy odwiezieni do naszego samochodu. Tam się rozebraliśmy z mokrych, zimnych ciuchów do bielizny, owinęliśmy się kocami, które zawsze(!) wozimy w bagażniku i ruszyliśmy w stronę domu.
Najbardziej uśmialiśmy się, gdy zmarznięte pęcherze zmusiły nas do zatrzymania się na siku i my w tej bieliźnie łaziliśmy po lesie. Ciekawie musieliśmy wyglądać

I tak dojechaliśmy pod blok!
Całe szczęście, że istniały już na świecie telefony komórkowe, a nasz syn ukochany był akurat w domu i po otrzymaniu wytycznych przyniósł nam na parking wszystko, co trzeba, żebyśmy na własnym podwórku zgorszenia nie siali! :lol: :lol:

I to by było na tyle w temacie kajaków! :D

Tu są zdjęcia z wycieczki, na której skąpaliśmy się w Kubą (41 zdjęć): https://picasaweb.google.com/115132628360511080277/20052007SpYwTanwiaZKapiela

Tu z tej, gdzie pływaliśmy karolinką i sundance'em (17 zdjęć): https://picasaweb.google.com/115132628360511080277/SpYwPoWieprzu17052009

Tu zdjęcia z Wyżnicy - super rzeczka!!! (27 zdjęć) https://picasaweb.google.com/115132628360511080277/WyznicaRybitwy25062011

A tu wybranych 30 zdjęć z różnych spływów: https://picasaweb.google.com/115132628360511080277/Kajaki

Są też inne w moich galeriach, jeśli ktoś chciałby więcej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz