czwartek, 14 maja 2015

Nasze podróże małe i duże - Urodzinowy prezent! Lwów 2007

Robię z gęby cholewę, ale przypomniałam sobie o jeszcze jednej podróży zagranicznej i muuuszęę o tym napisać! :D

Tak dla równowagi po poprzedniej opowieści mam nadzieję, że Was rozśmieszę! :D
 

Podróż miała miejsce 1 maja 2007 roku i była na Ukrainę.


Był 1 maja, ok 10.00. Siedzieliśmy wszyscy na kanapach z poranną kawą w ręce. Od kilku dni mieliśmy nowy-stary samochód (dla nas nowy) i strasznie nas świerzbiło, żeby gdzieś pojechać.

Wymyśliliśmy Rawę Ruską, bo tam sięgały korzenie rodziny Piotrka. Byliśmy umówieni na podróż do Lwowa z Jolą i Januszem za miesiąc, więc pojedziemy sobie na taki rekonesans, zobaczymy, jak się przekracza wschodnią granicę, bo dotychczas nie byliśmy na Ukrainie.

Zebraliśmy się szybko i w drogę.
Dojechaliśmy do Hrebennego, przed nami z 8 samochodów, stoimy ok godziny, bo to wszystko trwa.

Gdy przed nami jest już tylko 2 samochody dzieci wyciągnęły paszporty i sobie przeglądają.
- Mamo, ale Ty masz nieważny paszport! Był ważny tylko do 24 lutego 2007!

No ładnie! Chyba mnie szlag trafi, to już pojechałam! :zly:
Trudno, jak żem taka gapa, to pojadą sami! Gdzieś tu na nich poczekam.
Wjechaliśmy tak daleko pomiędzy budki graniczne, że już nie było możliwości wycofania się. Dostaliśmy zestaw karteczek (kto przekraczał ukraińską granicę wie, że tych karteczek jest dużo!), które wypełniliśmy i podjeżdżamy (ja za kierownicą), gdy nadchodzi nasza kolej.
Rżniemy głupa - podajemy wszystkie paszporty i wypełnione karteczki.
Facet je zabiera i idzie do kantorka robić swoje.
Czekam aż zauważy...
Wraca i pyta:
- Dlaczego pani właśnie dziś tam jedzie? (no tak, już po mnie... cóż ja mogę wymyślić za powód, żeby z nieważnym paszportem się pchać?... uśmiecham się krzywo, coś bąkam pod nosem...)

Zanim zdążyłam coś konkretnego wydukać facet mówi:

- no to wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

:oczynoela: :oczynoela: :oczynoela: :oczynoela: Nie zauważył???!!!
Nie możemy uwierzyć! Zauważył datę urodzin, a nie zauważył daty ważności paszportu??!

Ale oddaje nam dokumenty i dziękuje.

No przecież nie będę mu mówiła, że nie powinien... :D

Dopełniamy reszty formalności (następny zestaw karteczek) i w długą! :jupi: :jupi: :jupi:



W Rawie Ruskiej






Po obejrzeniu Rawy Ruskiej stwierdzamy - skoro już tu jesteśmy i na pewno nie pojedziemy za miesiąc do Lwowa, bo nie mam szans tak szybko wyrobić sobie paszportu, to trzeba jechać tam jeszcze dziś!

We Lwowie








W operze lwowskiej



Było wtedy tak pierońsko zimno, a my tak nieprzygotowani do długiej wycieczki, że szwendaliśmy się po operze dość długo, żeby się zagrzać

Ale w końcu wracamy.
Stresik jest! Czy nie będzie kłopotów? 8)

Dojeżdżamy do przejścia, a tam tłumy pejsiastych Żydów pielgrzymujących do grobu cadyka Elimelecha w Leżajsku pięcioma autokarami.

Myślimy sobie - jak nic, czeka nas tu z 5 godzin lekko licząc!

Ale po chwili przychodzi miła pani i mówi, dajcie szybko dokumenty to Was odprawię przed nimi.
Szybko wyjęliśmy paszporty.
- Jeszcze dowód rejestracyjny samochodu proszę.
Kurczę, gdzie on jest?! Szukamy nerwowo... Jest! Proszę!

Pani znika na jakiś czas, w końcu woła mnie do okienka.
Stres!...

- Jakiej marki jest ten samochód?
:oczynoela: Vw Passat!
Coś tam uzupełnia i mówi:
- Ok. Proszę jechać.

Podjeżdżamy do polskiego pogranicznika.
Dajemy paszporty , on zerka na nie i natychmiast(!) pyta:
- Kiedy pani wjeżdżała?
- Jakieś 10 godzin temu.
- Jakim cudem? Przecież Pani ma nieważny paszport! :shock: :shock: :shock:
- Taaaak??? - rżnę głupa :kukacz:

Pobiegł do budki i śmiejąc się w głos pokazywał wszystkim!
Oczywiście wpuścił mnie bez problemu, jako polską obywatelkę, sprawdziwszy wcześniej, czy nie mam czegoś nagannego na swoim koncie.

Myślicie, że to już koniec?
Otóż nie!

Rano następnego dnia biorę swój paszport do ręki i patrzę sobie, co mi tam nawbijali, jak wyglądają ukraińskie pieczątki itp.?

Patrzę i nie wierzę?! :shock: :shock:

Tam jest napisane, że w drodze powrotnej przekroczyliśmy granicę naszą przyczepą kempingową! Bez napędu! :shock:
Tylko jej nr rejestracyjny widnieje w moim paszporcie!

To musiało być tak, że gdy ta kobitka poprosiła o dowód rejestracyjny, po ciemku i w pośpiechu daliśmy przez pomyłkę nie ten dowód, co trzeba.
I dlatego ona pytała o markę! Bo nie słyszała o samochodzie Knaus :lol:



Tak to proszę Państwa, można powiedzieć, że niechcący i w sposób zupełnie niezamierzony ośmieszyliśmy służbę graniczną...
Najbardziej zabawne jest to w kontekście wypełniania mnóstwa (dla nas czworga) karteczek ze szczegółowymi informacjami!

Ponieważ ja prawdopodobnie z dużym niedowierzaniem potraktowałabym taką czyjąś opowieść, no bo przecież to są poważne służby, a nie jakieś wejście na stadion, czy do kina, oznajmiam - mam ten paszport na pamiątkę!
Posiłkowałam się nim pisząc to!
To wszystko jest szczera prawda! :D

Nie chcę skanować i upubliczniać, bo jeszcze bym komuś narobiła kłopotów...

Pozostałe zdjęcia z tej wycieczki: https://picasaweb.google.com/jolaryd/Lwow1052007?noredirect=1#

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz