2003
Padło na Mazury! Tam nas razem jeszcze nie było.
Szukając w internecie miejsca na zawinięcie naszą przyczepą, trafiam między innymi na tę ofertę – gospodarstwo agroturystyczne Państwa Dołęgów w Zełwągach. Zawsze wrażliwa na brzmienie nazw, od razu czuję, że to miejsce dla nas! Dzwonię i upewniam się, że oferta zawiera to, czego potrzebujemy, a cena jest akceptowalna.
Wszystko pasuje!
Po drodze zahaczamy o pałac w Kozłówce

W ogrodzie gospodarzy, 10 m od jeziora Inulec...

...mamy wszystko, czego potrzeba, a nawet więcej!
Jest węzeł sanitarny, mamy do dyspozycji łódkę przez cały dzień, jest miejsce na ognisko, a gospodarz dba o to, żeby nam drewna nie zabrakło

Do Mikołajek moglibyśmy dojść piechotą (5km), do Mrągowa jest 15 km! Na żaglówkach niestety nie pływamy (chcieliśmy, jednak nigdy się nie udało
Jak zwykle zwiedzamy okolicę:
Zamek w Węgorzewie

Sorkwity

Śluza niedokończonego Kanału Mazurskiego

Wilczy Szaniec

Leśniczówka Pranie

Reszel - prześliczne całe miasteczko!

Nad Śniardwami

Wśród Indian

Twierdza Boyen z Giżycku

Święta Lipka

Cerkiew prawosławna w Wojnowie

Monaster Zbawiciela i Trójcy Świętej w Wojnowie – męski klasztor staroobrzędowców-fiedosiejewców

Zamek w Kętrzynie

W Mikołajkach

A chyba najważniejsze...
Spływ Krutynią!

Baaardzo nam Mazury przypadły do gustu, więc wracamy tam wkrótce znowu.
2006
Tym razem po drodze mamy w planie Białowieżę.
Poranna krzątanina po nocy na stacji benzynowej
Pożyczamy rowery i jedziemy zwiedzać Puszczę Białowieską. W planie mamy wypatrzoną trasę „Żebra żubra” (ach, te nazwy

Okazuje się, że nie ma najmniejszych szans przejechać po żebrach na rowerze. Zostawiamy je chwilowo i idziemy kawałek piechotą



Następnie jedziemy gdzie?
Oczywiście, że do Zełwągów!
I jak najszybciej na Krutynię!
Pogoda bez szału, ale cóż to dla nas

Jednak „bez szału” osiągnęło potem znacznie cięższy kaliber! Ulewa! Pompa! Nawałnica!
Ale tak nam się szczęśliwie składa, że w lepszym miejscu nie mogła nas złapać

Wkrótce z ulewy zostaje kapuśniaczek, a nam czasu szkoda! Nasze kajaki mają po dwie dziury, na każdego z pasażerów, więc po rozłożeniu peleryn nic nam deszcz nie może zrobić
W końcu przestaje padać i do wieczora płyniemy spokojnie

Po drodze odwiedzamy obie świątynie w Wojnowie, tym razem dało się zajrzeć także do środka
Monaster Zbawiciela i Trójcy Świętej w Wojnowie – bardzo ciekawe miejsce!

Te siostrzyczki idą właśnie do cerkwi (tej błękitnej, powyżej) – będą przepięknie śpiewać jakieś psalmy, a my oczarowani nie wyjdziemy stamtąd dopóki nie skończą!

Wnętrze cerkwi
Byliśmy też w takim rezerwacie, zajmującym ogromną powierzchnię lasu, gdzie zwierzęta mają wielohektarowe leśne wybiegi i często są niewidoczne. Były dziki, żubry, koniki polskie i wiele innych. Ale dwa razy wracaliśmy i wiele godzin poświęciliśmy, żeby w końcu zobaczyć wilki!
Narada przed wycieczką

Buba, to specjalnie dla Ciebie, ale zabij! Nie pamiętam gdzie... A może znasz?
Może dzieci pomogą?

To zdjęcie zamieszczam, bo je z Jolą uwielbiamy! Kuba nam zrobił ukradkiem
Cóż za znawstwo w oczach!

Jako zagorzali miłośnicy, ba!, fanatyczni wielbiciele serialu „Stacyjka” (reż. Radosław Piwowarski)
( pl.wikipedia.org/wiki/Stacyjka ) jedziemy do Jezioran, gdzie była kręcona większość scen.
Rynek w „Rogoży”

Dom Krupy

Pozostałości po planie filmowym

Jedziemy do Olsztyna...


… gdzie trafiamy na koncert zespołu Zejman i Garkumpel

I jeździmy w wiele jeszcze innych miejsc, z których pokażę już tylko:
Śluzę Karwik

I Kościół Ewangelicki z muru pruskiego w Piszu.

Polecam też miejscowość Krutynię do zwiedzania.
Niestety, nigdy nie dojechaliśmy do Augustowa i nie poznaliśmy Augustowskich nocy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz