czwartek, 7 maja 2015

Uroda Gór Stołowych i pobliskich. 2009.



Wakacje 2009 roku.
Postanowiliśmy zobaczyć wreszcie Góry Stołowe. I Piotrek i ja - pierwszy raz w życiu! Pamiętałam jeszcze ze szkoły, że wydały mi się bardzo interesujące, szczególnie ta ich stołowość :D

Poszukiwanie taniego noclegu zakończyło się decyzją - u sołtysa w Wambierzycach!




My we dwoje pojechaliśmy z przyczepą, planując wyłącznie Sudety, Jola i Janusz swoim minikamperkiem mając zamiar wyruszyć w ciepłe kraje, ale najpierw tydzień poszwendać się z nami.
Dzieci chociaż już z nami nie jeżdżą na całe wakacje, oboje zapowiedzieli, że jak tylko im się uda, odwiedzą nas. Zawsze starają się choć na parę dni wyjechać z nami, bo jak twierdzą - lubią to :D (a może im się tylko opłaca? :kukacz: )

Ostatecznie oboje byli po kilka dni, nawet ze 2 im się "zazębiły", Kuba przede wszystkim przyjechał "kolekcjonować" szczyty do KGP (Korona Gór Polski).




Jakoś tak strasznie trudno było wyruszyć z domu. Sprawy i problemy piętrzyły się jak oszalałe opóźniając wyjazd. W końcu we wtorek koło południa zakończyliśmy obowiązki więc pakujemy się pośpiesznie i choć pora późna startujemy w drogę z obawy, że do jutra znowu może się wykluć jakaś przeszkoda.
Nie dojechaliśmy zbyt daleko, gdy trzeba było zatrzymać się na nocleg. Gdzie? :kukacz:
Na parkingu IKEI w Krakowie! :lol:
Wyciągnęliśmy infrastrukturę i rozpoczęliśmy przyjątko. Agatka mieszkająca wtedy w Krakowie, dołączyła do nas, a w końcu stwierdziła - co będzie wracać do domu, skoro tu jest tak fajnie! :)
I została na noc w przyczepie! :lol:



Rano po śniadaniu i kawie w IKEI pożegnaliśmy córkę i pojechaliśmy dalej.
Wtedy właśnie odwiedziliśmy Moszną, w której pałac był akurat remontowany i nie prezentował się najlepiej, jeszcze do tego w deszczu :/



W Wambierzycach bardzo nam się spodobało! Polecamy!


Gospodarz wynajmuje kilka pokoi, prowadzi niewielkie pole namiotowe, zgromadził i udostępnia za symboliczną opłatą ogromne zbiory muzealne, hoduje wiele zwierząt takich jak strusie, lamy, dziki, króliki jelenie i in.

Podchodził, żeby go głaskać


Wiele zwierząt, zazwyczaj uwięzionych, żyje u niego na wolności - np. nutrie...


... czy świnia!



A ze świnią związana historyjka. :)
Świnia, którą bardzo lubiliśmy, zwana przez nas Marysią, strasznie ryła ziemię. Gdy zryła nam całe "podwórko" odsłonięta świeża ziemia "nosiła" się do środka do przyczepy, co było bardzo uciążliwe.
Poszliśmy więc do gospodarza, żeby coś poradził, bo nam Marysia strasznie ryje!
A gospodarz na to z filozoficzną zadumą w głosie:
- Ano ryje, franca, ryje!
Po czym zamilkł, a my zrozumieliśmy, że ona tu jest panią, a my tylko gośćmi :lol:
I została Francą Marysią! A dwa incydenty (cóż to jest dwa!) zrycia nam totalnie podwórka przeżyliśmy bez problemu :D

Franca Marysia w zrytej ziemi


No i jeszcze naszą ogromną sympatię wzbudziły cudownie nieustannie śpieszące się kaczki! Sprawdziliśmy, że nazywają się biegus indyjski.

Ale my obserwując, jak wielokrotnie w ciągu dnia, zawsze w takim samym szyku i kolejności, przebiegały obok nas w wielkim pośpiechu, nazywaliśmy je biegunkami! :lol:



Początek tego turnusu zaczął się jednak dla nas niefajnie!
Nie napiszę, co się stało dokładnie, bo nawet nie pamiętam, dość, że taki los spotkał nasz samochodzik :(



Awaria - zdaje się uszczelka pod głowicą - naprawiona, przez poleconego na stacji benzynowej "fachowca" skończyła się tym, że z oleju w silniku zrobił się (określenie zasłyszane ) majonez! :(
I nasze auto musiało podróżować do serwisu w Świdnicy na lawecie, a najgorsze, że masakrycznie nas szarpnęło po kieszeni! :zly:

Jola i Janusz zostali z nami dłużej niż zamierzali i bardzo pomogli nam organizacyjnie.
A gdzie byliśmy i co zwiedziliśmy?
Zaczęliśmy od Świdnicy, skoro już tu byliśmy...


... Książa, gdzie zwiedziliśmy też stajnie dworskie



Byliśmy w Ogrodzie Japońskim koło Lewina Kłodzkiego




W Kaplicy Czaszek w Czermnej:
(nie wiem, dlaczego, nie mam zdjęcia z wnętrza... może nie można było robić?)


Piotrek odwiedził w pobliżu miejsce, gdzie jako dziecko był na koloniach - wszystko pamiętał!


Poszwendaliśmy się po kurortach



Polanica Zdrój



Kudowa Zdrój



Poznaliśmy wtedy pierwszych GSów - Manfreda (już poza forum :( ) z Kasią oraz Rebela z Dorotką, dzięki któremu poznaliśmy wiele pięknych, niezatłoczonych ścieżek Gór Stołowych i Broumowskich Sten! Dzięki, Paweł!



No, ale przede wszystkim było duuużo gór!
Chyba z 10 wycieczek po Górach Stołowych polskich i czeskich. Byliśmy na Szczelińcu, w Błędnych Skałach, Skalnych Grzybach, Broumovskich Stenach, Niknącej Łące, Białych Skałach, Skałach Puchacza i na wielu innych trasach.

Widok z Pielgrzyma na "naszą" część Wambierzyc


Na Narożniku w Górach Stołowych


Świetne zdjęcie Tomka-Manfreda. Zastanawiamy się, jak też może się nazywać ta skała?... :hmmm:


Skalne Divadlo czyli Skalny Teatr


Ostasz




Stroczy Zakręt, Góry Stołowe


Niknąca Łąka, Góry Stołowe


Błędne Skały


(zdjęcia z Gór Stołowych https://picasaweb.google.com/jolaryd/GoryStoOwePolskieICzeskie07082009#



Przypomniała mi się jeszcze zabawna historia związana ze Szczelińcem.

Otóż, na forum góry-szlaki zapisałam się 3 tygodnie przed wyjazdem na te wakacje.
Zadałam tu więc pytanie - jakie atrakcje polecają mi forowicze, w tamtym rejonie, żebym nie ominęła jakiejś ciekawostki.
Dowiedziałam się o Kołysce Karkonosza, czyli potężnym kamieniu na Szczelińcu, który może poruszyć nawet jeden człowiek.
Zlokalizowaliśmy to miejsce i podjęliśmy próby rozkołysania go.
Zupełnie bez skutku! 8)
Doszliśmy do głębokiego przekonania, że po prostu wkręciliście mnie, nową, nie znającą tego dowcipu i to wcale nie jest możliwe. Ot, taki żart dla nowicjuszy
Po kilku dniach przyjechał do nas Kuba i znów poszliśmy na Szczeliniec. Nie omieszkaliśmy wypróbować dowcipu na nim. "Wkręcaliśmy" go, że to kamior łatwy do rozkołysania, zwarci i gotowi do chichotu, a on podszedł i w kilka sekund rozbujał kołyskę - nam szczęki opadły i poczuliśmy się wkręceni po raz drugi :D :lol: :lol: :lol:

Tu 25 sekund filmiku z tego kołysania - już z Kubą, oczywiście :)
https://picasaweb.google.com/115132628360511080277/Sudety2009?authkey=Gv1sRgCNio-cjky8nJTg#5979565299889808914



Byliśmy na Wielkiej Sowie



(zdjęcia z Wielkiej Sowy https://picasaweb.google.com/jolaryd/SudetyWielkaSowa072009 )

Na Śnieżniku nie opuściła nas mgła :(







(zdjęcia ze Śnieżnika https://picasaweb.google.com/jolaryd/SudetySnieznik082009 )

I zrobiliśmy świetną, zaskakująco wyczerpującą rundkę po Górach Suchych.

Ruprechticki Szpiczak




Na tle Andrzejówki


Kostrzyna


A to moje ulubione zdjęcie Gór Suchych


(zdjęcia z Gór Suchych
https://picasaweb.google.com/jolaryd/SudetyGorySuche07082009# )

I niestety, czas nam się skończył, trzeba było wracać do domu... :(

A tyle jeszcze miejsc do odwiedzenia, tyle szlaków do przejścia w górach wciąż nieznanych...

2 komentarze: